Z uśmiechem weszłam do rezydencji, byłam pełna nadziei, pełna szczęścia!
Przedpokój wielki a przede wszystkim piękny! Biel i brąz, takie kolory były w przed pokoju. Rozglądałam się a w moich oczach rosły iskierki szczęścia. Nagle podszedł do mnie mężczyzna, wyglądał na około sześćdziesiąt lat, miał siwe włosy, jednak gdzie nie gdzie znalazły się brązowe włoski na jego czuprynie. Podszedł do mnie i przywitał się z lekkim ukłonem.
- Witam panienkę, z pewnością panna Elsa, prawda?
- T-tak...-odpowiedziałam speszona, głupia nieśmiałość!
- Jestem pani lokajem, mam na imię Henryk. Teraz zaprowadzę panienkę do twojego pokoju-powiedział.
- Dziękuję - odpowiedziałam.
Zaczęliśmy iść, szliśmy do ciemno brązowych schodach. Zdziwiło mnie, że będę mieszkać na poddaszu, przecież pokój Evi jest niżej, myślałam, że będziemy mieć blisko pokoje. No nic, całe poddasze moje! Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Już nie długo -poinformował mnie
Stanęliśmy przed białymi drzwiami, otworzył mi je a ja weszłam. Stanęłam w szoku.
- To jest panienki pokój, jakbym był potrzebny proszę mnie wołać, mam pokój na drugim piętrze, ciemnobrązowe drzwi po lewej. Tylko proszę pamiętać, że w niedziele i święta oraz w godzinach między dwudziestą drugą a siódmą rano mam wolne -poinformował mnie.
- Dobrze, dziękuję. Może pan iść - tak jak powiedziałam, tak on zrobił, tylko, że wcześniej postawił moją walizkę koło łóżka.
Rozejrzałam się po pokoju... o ile można to nazwać pokojem. Było tu bardzo skromnie, tylko dwa małe okna i jedna jasnobrązowa szafa oraz stare łóżko ze starym materacem. O co tu chodzi? Pan Agdarr mówił, że kupują wszystko co najlepsze, to dlaczego mam taki... żydowski pokój? Usiadłam wtedy na łóżku a moje oczy napełniły się łzami. Mimo to zaczęłam się rozpakowywać. Wyciągnęłam kilka swoich ubrań aby nie były ciągle w walizce.
- Jak zawsze, dla najlepszej wszytko, co najlepsze -usłyszałam głos mojej siostry.
Obróciłam się w stronę drzwi ale ona już wyszła. Czasem jest naprawdę nieznośna. Przyzwyczaiłam się... niestety.
Znowu wróciłam do wypakowania ubrań z mojej walizki. Podeszłam do szafy i ją otworzyłam... zgadnijcie, spadła na mnie tona różnych staroci! To się robi niedorzeczne! Może to ja tu trafiłam przez przypadek co?! Może tamten chłopak coś wiedział, mówił, coś, że jednak państwo Re zaadoptowali dwójkę dziewczyn, może ..może on coś wie! Tak zapytam go! ..... ale jutro, teraz jest już późno, dochodzi dwudziesta druga.
Chwilę mi to zajęło ale spakowałam tamte rzeczy z powrotem do szafy. Miałam zamiar się umyć, dlatego zeszłam na pierwsze piętro, tam jest łazienka. Kiedy tam już doszłam, miałam już wejść do łazienki kiedy usłyszałam kłótnię państwa Re. Nie chciałam podsłuchiwać, to nie jest dobre zachowanie ale musiałam po prostu zbyt ciekawa jestem. Zaczęłam słuchać.
- Miałeś przywieść nastoletnią dziewczynę i nastoletniego chłopca! A nie dwie dziewczyny!-krzyknął damski głos, pewnie żona pana Agdara.
- No ale przyjechały tylko dwie nastoletnie dziewczyny! Nikt więcej! -tłumaczył się pan Re.
- Nic mnie to nie obchodzi! -warknęła- Jutro zawieziesz tę blondynkę na stację! I powiesz jej, że naszła pomyłka!
- A-ale... nie uważasz, że to trochę nie na miejscu? To są bliźniaczki, nie powinniśmy je rozdzielać-wtrącił.
- Chciałam dziewczynkę i chłopca, nic mnie to nie interesuje, że są bliźniczkami!-ponownie krzyknęła pani Re.
- Ale Idun...zrozum!-próbował trzymać moją stronę, schlebiało mi to.
- NIE I KONIEC!-warknęła z wrzaskiem na niego.
Na moje nieszczęście drzwi przy których stałam otworzyły się. O nie.. nie, nie, nie, nie!
- Elsa?-powiedział zszokowany pan Agarr.
- Nie zmieniaj tematu Agdarze! Wiem jak ona..-obróciła się w moją stronę.- Elsa?
- Wiedziałam! Było zbyt pięknie aby było to prawdziwe! Ja chciałam tylko domu! Czy to aż tak trudne?! Chciałam znaleźć rodzinę! Dom i kogoś kto mnie pokocha jak własną córkę! Ale nie! -wybuchłam niepohamowanym płaczem, wybiegłam i zamknęłam się w łazience.
,,Życie mnie nienawidzi, jestem potworem, nie powinnam żyć! Ja chce tylko szczęścia!'' - myślałam.
Spojrzałam swoimi zaczerwienionymi oczami od płaczu na telefon. Odblokowałam go wpisując hasło ,, Freedom'', dochodziła jedenasta (wieczorem), szybko zleciało, przed chwilą była dziesiąta. Usłyszałam teraz jak państwo Re krzyczy na siebie. Chodziło chyba o to, czemu się o tym dowiedziałam.
,, Taa.. przecież wrzeszczą na cały dom, trudno by to usłyszeć!''- krzyknęłam w myślach.
Postanowiłam, że pójdę do stajni. Nie wiem czemu, ale konie mnie uspokajają, chociaż widziałam je tylko dwa razy na żywo. Pierwszy raz widziałam je, jak do pani Karper przyjechał pan Dolata* w bryczce aby pani Agata ( bo tam miała na imię) pożyczyła mu pieniądze. Drugi raz natomiast był dziś, kiedy pan Re przyjechał po mnie i po Evi. Miało być tak cudownie a jest fatalnie.
Wstałam i cicho wyszłam z łazienki, zeszłam na dół i wyszłam przez frontowe drzwi prowadzące na wielkie podwórko. Było ciemno ale lampka przy stajni świeciła się, jest tam ktoś. Weszłam do stajni ale nikogo tu nie było, W każdym razie nikogo nie widziałam. Podeszłam do pierwszego bosku. Znajdował tam się siwy koń o bardziej ciemniejszych kolorach czarnej grzywie. Pogłaskałam go po głowię a ten mnie prawie ugryzł! Skandal, chociaż ja też byłabym zła, gdyby ktoś mnie głaskał po głowie... Podeszłam do drugiego rumaka, był on o wiele jaśniejszy od tamtego, jednak grzywę miał tak samo ciemną jak tamten. Powoli przyłożyłam swoją rękę do zwierzęcia, ono natomiast przyłożyło swoją głowę do mej chudej ręki. Uśmiechnęłam się cicho i zaczęłam nucić słowa piosenki, którą znam.**
And I will stay up through the night
Yeah, let's be clear, won't close my eyes
And I know that I can survive
I'll walk through fire to save my life
And I want it, I want my life so bad
I'm doing everything I can
Then another one bites the dust
It's hard to lose a chosen one
Zaczęłam cicho płakać, po moim policzku ciekły chłodne łzy, przymknęłam oczy. Poczułam jak koń otula mnie swoją wielką głową, uśmiechnęłam się lekko.
- Tylko ty mnie rozumiesz...nie wiem, jak cię wołają ale nazwę cię... Szafir, dobrze? -szepnęłam złamanym głosem.
Usłyszałam kroki, jednak nie zwracałam na nie uwagi.
- Wszystko dobrze?- usłyszałam zatroskany głos.
Otworzyłam oczy i obróciłam się w stronę głosu. Ujrzałam tam białowłosego chłopaka, tak to Jack. Jednak zignorowałam go. Przytuliłam głowę zwierzęcia, Szafir był taki ciepły...
- Hej...-usłyszałam w głosie Jacka troskę. Na pewno mi się zdawało.
Tym razem zanuciłam bardzo cicho słowa piosenki, które słyszę w snach.
Na zboczach gór biały śnieg nocą lśni
i nietknięty stopą trwa.
Królestwo samotnej duszy,
a królową jestem ja!
Posępny wiatr na strunach burzy w sercu gra.
Choć opieram się, to się na nic zda!
Niech nie wie nikt!
Nie zdradzaj nic!
Żadnych uczuć,
od teraz tak masz żyć!
Bez słów!
Bez snów!
Łzom nie dać się!
Lecz świat już wie!
- Proszę, nie ignoruj mnie Elso...-powiedział kładąc swoją rękę na moim ramieniu.
- Idź sobie! Chce być sama! -powiedziałam zapłakanym głosem, najgorsze, że przez ten płacz miałam zapchany nos.
- Proszę, masz...-powiedział podając mi chusteczkę.
- Nie chce nic od ciebie!-krzyknęłam.
Prawdopodobnie teraz myśli, że jestem bezbronną, małą dziewczynką! Nie pozwolę.
- Nie marudź, tylko weź tą chusteczkę -powtórzył.
Puściłam głowę Szafira i spojrzałam na niego, pokiwał mi głową na ,,tak''. Czyżby on rozumiał tę sytuację? Nie wiem czemu, ale wiedziałam, że mogę zaufać zwierzęciu. Niechętnie przyjęłam chusteczkę od tego bałwana o pięknych, cudnych i głębokich niebieskich oczach. Zaraz, co? Nie było tematu! Jego oczy są całkiem normalnie.... i wcale mnie nie hipnotyzują...matko! Pogrążam się.
- Dzięki...-wytarłam twarz od łez a potem wysmarkałam się w tę oto chusteczkę.- A teraz mów czego chcesz, bo nie chce z tobą gadać.
Wiadome jest to, że on ode mnie coś oczekuje. Najpierw mnie ignoruje a teraz daje mi chusteczkę? Wolne żarty ale nie zemną te numery!
- Przestań płakać, okej?-spojrzał na mnie niewinnie.
Matko, jego oczy są cudne!
- Chcesz pogadać? No chyba, że wolisz to wszytko trzymać w sobie ale wtedy będzie jeszcze gorzej.
Spuściłam wzrok, nie chcę z nim gadać, ledwo go znam. Nawet jeśli mnie wysłucha to wiem, że wykorzysta to przeciwko mnie.
- Nie chcę -odpowiedziałam.
- Nie, to nie. Fajnie, nara! - poszedł sobie, tak.. po prostu ale zaraz wrócił - A tak w ogóle, nie wiedziałem, że umiesz śpiewać, myślałem, że to twoja siostra. Tylko dlatego tu przyszedłem a zagadałem tylko po to aby coś z ciebie wyciągnąć! Pozdrów swoją siostrą ode mnie! Narka bekso!***
Wyszedł a ja zaczęłam płakać. Jak on śmiał? Ja.. ja nie jestem beksą! Ludzie płaczą nie dlatego, że są słabi, płaczą bo byli zbyt silni! Tak mówiła mi pani Agata! Ale (tak wiem, od ,,ale'' zdania się nie zaczyna..-dop. aut)... ona mogła kłamać, abym miała nadzieję, abym była silna, abym nie dała się takim frajerom jak Frost.
Wtuliłam się twarzą w jasno szarą głowę Szafira a on oparł się głową o mnie. Miałam dość wszystkiego, jutro ucieknę.
- Pa Szafirku... do nigdy -pocałowałam zwierzę w głowę i wyszłam.
Zaczęłam biec do ''mojego pokoju''. Kiedy tam dobiegłam to otworzyłam znowu szafę, wiem, że tam jest mała torba na ramię. Ha! Wiedziałam! Szybko spakowałam do niej moje ubrania i ukochaną książkę. Wbiegłam szybko ale cicho. Obiecuję, że już mnie nie zobaczą!
Jest ciemno, ciemno wszędzie a ja jestem sama w obcym miejscu. Boję się, naprawdę się boję! Słyszę ciągle jakieś dziwne dźwięki, tu pies wyje, tam wiatr szura liśćmi, tam słychać huczenie sów. Nigdy wcześniej nie czułam takiego strachu. Nagle podchodzi do mnie dziewczyna o kruczoczarnych włosach. Grzywka zasłaniała jej piwne oczy. Miała wąskie, skromne usta i lekko zadarty nos. Ubrana była w czerwoną bluzkę i czarną spódnicę do kostek oraz czarne buty na lekkim obcasie. Po rysach jej twarzy wywnioskowałam, że ma około szesnastu lat.
- Nie bój się, ty tylko wiatr -uspokoiła mnie a ja czułam się bezpiecznie.
Matko, jego oczy są cudne!
- Chcesz pogadać? No chyba, że wolisz to wszytko trzymać w sobie ale wtedy będzie jeszcze gorzej.
Spuściłam wzrok, nie chcę z nim gadać, ledwo go znam. Nawet jeśli mnie wysłucha to wiem, że wykorzysta to przeciwko mnie.
- Nie chcę -odpowiedziałam.
- Nie, to nie. Fajnie, nara! - poszedł sobie, tak.. po prostu ale zaraz wrócił - A tak w ogóle, nie wiedziałem, że umiesz śpiewać, myślałem, że to twoja siostra. Tylko dlatego tu przyszedłem a zagadałem tylko po to aby coś z ciebie wyciągnąć! Pozdrów swoją siostrą ode mnie! Narka bekso!***
Wyszedł a ja zaczęłam płakać. Jak on śmiał? Ja.. ja nie jestem beksą! Ludzie płaczą nie dlatego, że są słabi, płaczą bo byli zbyt silni! Tak mówiła mi pani Agata! Ale (tak wiem, od ,,ale'' zdania się nie zaczyna..-dop. aut)... ona mogła kłamać, abym miała nadzieję, abym była silna, abym nie dała się takim frajerom jak Frost.
Wtuliłam się twarzą w jasno szarą głowę Szafira a on oparł się głową o mnie. Miałam dość wszystkiego, jutro ucieknę.
- Pa Szafirku... do nigdy -pocałowałam zwierzę w głowę i wyszłam.
Zaczęłam biec do ''mojego pokoju''. Kiedy tam dobiegłam to otworzyłam znowu szafę, wiem, że tam jest mała torba na ramię. Ha! Wiedziałam! Szybko spakowałam do niej moje ubrania i ukochaną książkę. Wbiegłam szybko ale cicho. Obiecuję, że już mnie nie zobaczą!
Jest ciemno, ciemno wszędzie a ja jestem sama w obcym miejscu. Boję się, naprawdę się boję! Słyszę ciągle jakieś dziwne dźwięki, tu pies wyje, tam wiatr szura liśćmi, tam słychać huczenie sów. Nigdy wcześniej nie czułam takiego strachu. Nagle podchodzi do mnie dziewczyna o kruczoczarnych włosach. Grzywka zasłaniała jej piwne oczy. Miała wąskie, skromne usta i lekko zadarty nos. Ubrana była w czerwoną bluzkę i czarną spódnicę do kostek oraz czarne buty na lekkim obcasie. Po rysach jej twarzy wywnioskowałam, że ma około szesnastu lat.
- Nie bój się, ty tylko wiatr -uspokoiła mnie a ja czułam się bezpiecznie.
******************
Siemka ziemniaczki!
WENA DZISIAJ! ( I moja kolej XD)
Mogłabym dłużej pisać XD ... albo wiecie co? Piszę dalej czekajcie..
Dobra dopisałam tam coś XD DOBRA! ZA DUŻO CZEKOLADY! ( Usia zawsze doinformowana to wie o co camon XD)
Podoba się rozdział? Długość odpowiada?
PS: OBIECUJE (może, zależy od humoru i mojej depresji) że nie będzie Willowsona!
Wesołych Głodowych Igrzysk, i niech los zawsze wam sprzyja! ~Effie Trinket
<-- to ja, kiedy ktoś hejtuje jelsę :D
* Ja nie daję rady XD ja nie umiem dać NORMALNYCH nazwisk XDD ŻYCIE :P
** Elastick Heart ( paczaj na playliste ziemniaczku *-* XD )
*** JA PRZEPRASZAM! ALE BYŁO ZBYT CUDOWNIE! MUSIAŁAM TO POPSUĆ!
*** JA PRZEPRASZAM! ALE BYŁO ZBYT CUDOWNIE! MUSIAŁAM TO POPSUĆ!
Super! Tylko szkoda Elsy.
OdpowiedzUsuńWeny!
Ktos mnie rozumie...
Usuń~ Elsa
POWAŻNIE?! :d Jak?!?!?! Jack zaczynam wątpić w twój zdrowy rozum! Jesteś nic nie wartym śmieciem jeżeli tak traktujesz kogoś kto płacze! Ty ********* ******!
OdpowiedzUsuńBiedna El! Nie płacz, kochana! Ja ciem uratujem! Przyjadem na białym rumaku i zawiozem ciem do krainy wiecznego szczenscia! :D O, tak, i to jest plan.
Weny!
P.S. Niech Jack weźmie się w garść. Bo inaczej spiorę mu gołe dupsko i to przy ludziach! >;D
Awww! :D JEDZIEMY!! DO KRAINY SZCZĘŚCIA! *-*
Usuń~ Elsa
Elsa! Nie wolno! Zostajesz tu! -,-"
~ja
Nieeeeeeee! Lexy heeeelp!
Już pędzę, moja droga, pakuj się i jedziemy! YEAH!
UsuńXD
Ale, serio, już lecę El!
TAK! WOLNOSĆ!
Usuń~Elsa
Elsa. SZLABAN NA FB !
~Ja
.__. help!!!!!
~elsa
Jack (ten prawdziwy) Pomóż El!!!!!
Usuń~Ja
Już lecę!
~Jack
A ja z tobą! Uratujemy cię Elsa!
~Ja
A wcale,że nie. (zmuszona jestem pisać nienawiśćią do Jelsy na razie ;____________;)
UsuńJejku czy my mamy się zawieść na jelsie przez samolubnego Jacka naprawdę?
OdpowiedzUsuńBiedna El ale Jack to normalnie wkurza, rozwala mnie a zarazem zaskakuje, serio
Mam jednak nadzieję że Evilla nie bedzie z
Jackiem prawda???
Pozdro i dużo dużo dużo weny jak dzisiaj i wtedy kiedy miałyście wene :D
PS:Z cierpliwością czekam na nexta
To dopiero 4 rozdzial! *-* bedzie jelsa bo to oczywiste ^^ jelsa forever! *-*
UsuńWiecie, ze Kocham spojlerowac XD ALE TEGO NIE ZROBIE ! XD
Pamietaj, jelsa będzie! Ale nie traz, nie lubię szybkiej akcji
Kinia! Kinia! Ty se uważaj co? XD
Usuń