sobota, 26 grudnia 2015

Rozdział 2 "Jak zawsze, dla najlepszej wszystko, co najlepsze"

Evilla
Yo, Evillka się wita.
Elsa na pewno już wam wszystko opisała, więc przejdźmy do przejażdżki powozem.
Deski, z których był zbudowany, trzeszczały mimo, że Adgar wyraźnie podkreślał upodobania jego żony do kosztownych i dobrze zbudowanych wozów. Czarny kolor tylko ratował tę jeżdżącą na kołach, rozklekotaną beczkę.
Ale woźnica był niczego sobie. Ubrany w granaty i brąz, włosy miały niecodzienny kolor. Rysy twarzy zdradzały jego młody wiek, a jego szaro-błękitne oczy skrywały w sobie coś niezwykłego.
Jednym, krótkim zdaniem - niezła sztuka.
  - Panienki gotowe na przejażdżkę krajoznawczą?
Pokazał zasady dobrego wychowania, formując całkiem zgrabny ukłon.
Kolejny plusik na jego karcie w mojej kartotece.
  - Oczywiście, woźniaku! - krzyknęłam na początek znajomości.
Niech nie uznaje mnie za cichą dziewczynkę, która wstydzi się nowych znajomości.
Nie jestem Elsą!
   - EJ! Nie "woźniaku", tylko, jak już, to woźnico!
Szczypnęłam EGO naszego bałwanka?
Zaśmiałam się, zawtórował mi. Posłaliśmy sobie rozbawione spojrzenia i nagle mnie olśniło.
Nie wiem, jak on się nazywa.
  - Mam na imię Evilla, a ty, dziadku? - zapytałam.
   - Jack, Jack Frost. A twoja siostra?
Patrzyłam jak kierował na nią swój wzrok. Dlaczego się nią zainteresował? Siedziała cicho od samego początku, jak zwykle zresztą.
Siostra zarumieniła się, na co chłopak, miałam wrażenie, że chce wybuchnąć jej śmiechem prosto w twarz. Zareagowałabym tak samo.
  - Jestem... E-Elsa Astre... - jęknęła.
  - Wy serio jesteście rodzeństwem?
  - Tak, bliźniaczki. - rzekłam.
Podniosłam głowę znad kolan i spojrzałam na niego uwodząco. Odpowiedział łobuzerskim uśmiechem.
"Ta sztuczka zawsze działa." - pomyślałam, puszczając mu oko.
   - Współczuje ci. - powiedział w pewnej chwili, patrząc na mnie. - Ja bym nie dał rady mieszkać w jednym miejscu z kimś, kto jest zupełnie inny ode mnie.
Oczy platynki zaszkliły się, co wywołało u mnie mimowolny uśmiech. Ze stoickim spokojem i dziką satysfakcją patrzyłam, jak chowa swój płacz za książką.
Ruszyliśmy. W końcu.
Wyglądałam przez okno, myśląc, jak tu słodko. Za słodko. Twórca tej krainy zdecydowanie przesadził, dodając tu tak wielu żywych kolorów! Brakuje tu mroku... znajomego, tajemniczego mroku...
Moje rozmyślania o pogrążeniu tej krainy przerwał szloch mojej siostry. Spojrzałam karcąco na jej twarz, schowaną za grubą okładką.
   - Co jej jest? - woźnica udawał zainteresowanie jej stanem.
Niestety, gra aktorska najwidoczniej nie leży w jego naturze. Słychać było obojętność, z jaką pytał. Nie drgnął, żeby zobaczyć, czy np. nie złamała sobie nogi [ta... niby o co miałaby? Może jest wrażliwa do przesady, ale nie niezdarna!].
   - Elsa, pogrążasz się! Upokarzasz mnie! - krzyknęłam warkiem [???], żeby nikt oprócz niej tego nie usłyszał.
   - P-przepraszam... nie moja wina, że zawsze się wzruszam na śmierci Rue..
 Pokręciłam głową, zrezygnowana. Jak można rozczulać się nad książką? Nad muzyką to co innego. Czytając tekst nie słyszysz jego dźwięków, a słuchając muzyki odpływasz do swojego świata [a nie wymuszanego świata z powieści].
Przestań, Evi, przestań. Zaczynasz tłumaczyć się jak dziecko przed nauczycielką. "Czemu nie odrobiłeś pracy domowej?" [bo Andy mi ją zjadł.. sorry, musiałam XD †I.Q.†].
Założyłam swoje czarne słuchawki firmy Samsung i włączyłam muzykę z telefonu. Po co komu mp3?
Podczas dalszej drogi powróciłam do rozmyślania nad zniszczeniem Krainy Marzeń. Ale co ja mogę? Taka ja, co z tego, że silna i piękna, ale przeciwko reszty miasta? osady? jestem na przegranej pozycji.
Po jakimś czasie stanęliśmy przed ogromną, biało-brązową rezydencją. Duże, dwuczęściowe, brązowe wrota otworzyły się z hukiem, wybiegł z nich chyba służący. Otworzył drzwiczki do powozu i staroświecko podał dłoń i mi i Elsie, pomagając tym samym wyjść.
"Skoro jest służba, pieniądze też są..." - uśmiechnęłam się na samą myśl o tym, że będę dostawać co tylko sobie zamarzę. Tylko trzeba uprzednio odpowiednio się podlizać nowym rodzicom, jak to zrobiłam z poprzednimi. I paniami w sierocińcu.
Posłałam służącemu wdzięczny [nieszczery] uśmiech i podążyłam wzrokiem za Jack'iem, który zajął się odczepianiem koni od powozu. Podeszłam i pogładziłam jednego rumaka po grzbiecie i plecach. Zarżał, kręcąc łbem.
  - Polubił cię. - rzekł Jack, kładąc uprząż na siedzeniu dla woźnicy. Uśmiechnął się. - Może namówię Adgara, żeby oddał ci go, a na ciągnięcie ustawił innego. Co ty na to?
  - Nie umiem jeździć konno. - westchnęłam.
Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do koni, ale ciemnosiwe umaszczenie akurat tego zwierzęcia i czarna grzywa zachęciły mnie do chociażby spróbowania.
  - Nauczę cię w wolnej chwili. Jeśli chcesz.
  - Z wielką chęcią. - cmoknęłam chłopaka w policzek.
Zaskoczony?
  - A teraz pozwól, że pójdę pozwiedzać dom. - rzekłam powolnym, melodyjnym głosem i odeszłam od niego.
Weszłam do rezydencji. Stanęłam z wielkimi oczyma, rozglądając się po białych ścianach i brązowych, lśniących schodach po lewej i prawej. Ten przedpokój wyglądał jak żywcem wzięty z jakieś zamku!
Podszedł do mnie jakiś mężczyzna. Siwe włosy i zmarszczki na twarzy wskazywały, że zostało mu niewiele czasu na tym świecie. Mimo to uśmiechał się, niewymuszenie. Umiem to rozpoznać.
  - Panienka Evilla? - zapytał. Kiwnęłam głową. - Panicz Adgar ustanowił mnie pani osobistym służącym. Siostra panienki również została zaszczycona możliwością mania kogoś na własne zawołanie.
Co mnie obchodzi to, z kim łazić ma moja siostra?
  - Pozwoli panienka, że zaprowadzę ją do jej pokoju, żeby mogła się rozpakować.
  - Oczywiście, proszę pana.
"Zdradzisz mi swoje imię?"
  - Vincent, panienko. - skinął głową w geście małego ukłonu.
Uśmiechnęłam się do niego. Mężczyzna ruszył prawymi schodami w górę, potem skręcił w lewy korytarz i zatrzymał się przy tak samo lśniących, drewnianych drzwiach jak wszystkie ozdoby i meble tutaj. Drzwi miały szybkę na 1/3 powierzchni, a pod spodem złotą ramkę z napisem: "Evilla".
Vincent otworzył mi drzwi, wpuszczając mnie pierwszą do środka. Pokój wyglądał jak komnata zamkowa, pogrążona w bieli i brązie. Pościel była ciemnobeżowa, obszyta złotą nicią, nad łóżkiem wisiał biały baldachim. Komody, biurka, półki, nawet kanapa i dywan tam był! Okna w drewnianych ramach zajmowały całą ścianę przede mną, między sobą mieszcząc jeszcze oszklone drzwi na balkon. Całość była zakryta białą firanką, a po bokach była przywiązana brązowa zasłona, zdobiona oczywiście złotem. Znalazłam jeszcze drzwi do łazienki.
Moja czarna walizka psuła cały urok pomieszczenia, spoczywając spokojnie przy drzwiach na balkon.
  - Czy podoba się panience jej nowy pokój? - zapytał Vincent, nadal się uśmiechając.
  - Oczywiście. - odparłam. - Tylko mam jedno pytanie.
  - Słucham, panienko.
  - Czy będę mogła "przekolorować" pokój po swojemu?
  - Na pewno panicz Adgar nie będzie miał nic przeciwko, panienko. - cisza. - Gdyby panienka mnie szukała, mam pokój zaraz przed nią. W godzinach nocnych i w czwartki mam wolne, tak tylko zaznaczam. Chce panienka czegoś?
  - Czy mógłbyś mnie zaprowadzić do pokoju Elsy?
  - Proszę za mną.
Poczułam się jak księżniczka - ogromny dom, wielki pokój i własny służący. Normalnie żyć, nie umierać!
Vincent prowadził mnie w górę [rezydencja ma parter i trzy piętra + poddasze!], aż przystanął przy ciasnych schodach na strych/poddasze. Lekko zdziwiona wspięłam się na górę. Zatrzymałam się zaraz po ostatnim stopniu.
Elsa siedziała na materacu pojedynczego łóżka, rozpakowując się. Ogólnie pokoiki na poddaszu zawsze mi się podobały, ale nie jej. Bardzo skromnie urządzony, miał tylko dwa okienka.
  - Jak zawsze, dla najlepszej wszystko, co najlepsze. - powiedziałam ze śmiechem.
---
AVE!
Można dodawać podpiski na koniec? Ciii, można XD
Przepraszam, że tak szybko, ale się powstrzymać nie mogłam :D
Nie będę się rozklejać, jak Evcia pasuje do mnie charakterem i...
Pozdrawiam i
Pa! 
†Infernal Queen†

9 komentarzy:

  1. CUUUUUUUUUUUUUUDO! Wiki! Przeszłaś samą siebie!

    Wiki dostaje Nobla i Oscara XDDD

    Jak ja kocham być tą gorszą :D ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Xd xd xd
    Boże jak ja nie cierpie zachowania Evilli. Jak jakaś księżniczka xd biedna El. To jej powinien Jack współczuć! Xd boziu...
    Dobra... Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to narazie początek! SZYKUJ SIĘ NA AKCJE W PRZYSZŁOŚCI



      Będą koniki <3


      szybko ci odpisałam, co nie? XD

      Usuń
    2. Oj tak xD szybciutko

      Usuń
  3. Od razu polubiłam Evillę. Bratnia dusza! Hehehe. Fajne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze, że podoba wam się nasz nowy blog :3 *-*

      Usuń
    2. Raindow, świetnie się rozumiemy, widzę...
      -Evi

      Nie gadaj, tylko do spania, Evcia
      ~I.Q.~

      TYLKO NIE EVCIA! Pójdę kiedy będę chciała
      -Evi

      Usuń