- Więc mówisz, że jesteś adoptowana przez państwo Re ale zaszła pomyłka i mają cię odesłać...i dlatego uciekłaś, tak?-zapytała mnie po tym jak opowiedziałam jej całą moją historię.
- Tak...-odpowiedziałam patrząc w ziemię.
- Nie martw się! -powiedziała optymistycznie.- Będzie dobrze, będziecie się jeszcze z tego śmiać! Znam panią Re i wiem, że nigdy by cię nie odesłała.... ale ona potrzebuje czasu. Wiesz, zdradzę ci pewien sekret.
- Jaki?-spojrzałam na nią.
- Państwo Re są małżeństwem od piętnastu lat. Rok po ślubie zaczęli myśleć o dziecku... niestety po siedmiu latach starania się o dziecko, poddali się. Pani Idun od tamtej pory zrobiła się bardzo straszna, krzyczała na wszystkich o byle co, czasem o nic. Bardzo często denerwowała się a pan Agdarr stał się nieśmiały i zamknięty w sobie. Rozumiem ich, gdybym była na ich miejscu to bym się doszczętnie załamała -opowiedziała i spojrzała w księżyc. - Wracając do Frosta...
- Nie waż się wypowiadać jego imienia! -krzyknęłam.
- Nie ważne...-westchnęła.- Już jesteśmy!
Dziewczyna o czarnych włosach stanęła przed niedużym jednopiętrowym szarym budynkiem. Zauważyłam, że dach tego budynku jest czarny. Okna były nie wielkie ale było ich całkiem sporo.
- AH! No właśnie! Nie przedstawiłam się, jestem Willow a ty?
- Elsa...-odpowiedziałam cicho.
- Ładnie.. -otworzyła mi ciemnoszare drzwi.- Wejdź i czuj się jak u siebie!
Posłała mi ciepły uśmiech, po chwili też odwzajemniłam uśmiech.
Kiedy weszłam do domu, myślałam że byłam w jakiejś jaskini. Na początku było ciemno, jednak kiedy Willow zapaliła światło przedpokój stał się bardziej ,,żywy''. Zrobiłam kilka kroków i rozejrzałam się. Pomieszczenie nie było zbyt bogate ale ładne drewniane ozdoby ratowały go. Kolory ścian były ładnie dopasowane, na jednej ścianie był zieleń a na drugim brąz Żyrandol był czarny ale to nie przeszkadzało żarówkom świecić.
- Ładny przedpokój -powiedziałam.
- Dzięki! Sama pomagałam wybrać -uśmiechnęła się ponownie.- Dobra, koniec podziwiania.
Dziewczyna chwyciła mnie za rękę i zaczęła prowadzić w stronę jej pokoju. Zaczęliśmy iść po schodach z jasnego drewna a potem doszliśmy do jej pokoju. Stanęłam w szoku.
- Sorry za bałagan... pokłóciłam się z bliskim przyjacielem...-westchnęła spuszczając wzrok.
- Ah... spoko - odpowiedziałam nadal w szoku.
Wszędzie walały się skrawki różnych planów, zdjęć ale najgorsze było to, że prawie wszystko było przypalone lub osyfione. Nawet poduszki i kołdra na łóżku były przypalone...
- Co tu się stało....
- Heh... wiesz... władam ogniem ..-uśmiechnęła się nerwowo.- Jeeeej.
- Uh... rozumiem..-usiadłam na krześle które na szczęście było całe.
Zauważyłam, że ona nieustannie patrzy na jedno zdjęcie (a raczej jego skrawek). Nie wiem czemu ale postanowiłam do niej podejść, zauważyłam, że w oku ma pojedyńczą łzę która teraz spłynęła po jej policzku.
- Wszystko dobrze?-zapytałam.
- Ta.. T-tak, jest dobrze-otarła łzę.
- Ej... przecież widzę -położyłam dłoń na jej barku.
- Nie ważne..-gwałtownie wstała.- Jesteś może głodna?
- Tak... nic nie jadłam od rana-odpowiedziałam.
- Okej, zaraz ci coś przyniosę, za sekundkę będę! -powiedziała i wyszła, bodajże do kuchni.
Skorzystałam z okazji i spojrzałam na zdjęcie które ona trzymała. Podniosłam je i wyostrzyłam wzrok mrużąc oczy. Zauważyłam dwie postacie, najbardziej wyraźna była dziewczyna -- to była Willow. Jednak znacznie, znacznie bardziej przypalone było zdjęcie z jakimś chłopakiem, nie wiem czy to przez spalenie zdjęcia ale miał tak samo czarne włosy co dziewczyna. Uśmiechali się. W tym momencie weszła czarnowłosa dziewczyna. Położyła jedzenie na biurku i wyrwała mi zdjęcie z rąk.
- Nie. Wolno. Grzebać. W. Czyiś. Zdjęciach! -krzyknęła wyraźnie akcentując każdy wyraz.
- Spokojnie... ja tylko była ciekawa..-chciałam usprawiedliwić się.
- Ciekawość drogą do piekła! -zaczęła drzeć zdjęcie na małe kawałki a potem je spaliła. - Dobra.. nie ważne...Zostajesz na noc... nie będziesz się szwendać sama w nowym miejscu ... tym bardziej, że jest prawie północ.
- Dobra... a ..gdzie ja będę spać?-zapytałam unosząc brew.
- W pokoju gościnnym -uśmiechnęła się.
- A gdzie on jest?
- Zawsze zadajesz tyle pytań?-odpowiedziała pytaniem.
- Heh... nie -zaśmiałam się nerwowo.- To...
- Chodź za mną -zażądała.
Willow zaprowadziła mnie do pokoju gościnnego. Było tam pojedyncze łóżko, jasno brązowa szafka nocna, zielona kanapa i fotele, stolik oraz telewizor. Całkiem, całkiem wyglądał ten pokój. Ściany były pokryte beżową tapetą która u góry miała ciemno różowe małe kwiatki. Uśmiechnęłam się.
- Ładnie tu...
- Powtarzasz się Elso -zachichotała.
- Tak...-położyłam swoją torbę na fotelu i wyciągnęłam z niej moją książkę.
- Czytasz Igrzyska? -zapytała a ja spojrzałam na nią.
W jej oczach błyszczały iskierki radości.
- Tak, a co?-odpowiedziałam.
- Ja też! Mam całą trylogię! - zaczęła piszczeć.- W końcu ktoś, kto jest Trybutem! Myślałam, że jestem sama! Ale na szczęście się myliłam!
- Dobra Willow, też się cieszę ale..uspokój się - poprosiłam.
Czarnowłosa usiadła na łóżku. Spojrzała na mnie i już chciała coś mi powiedzieć ale jej przerwałam.
- I nie jestem prawdziwą Trybutką...nie przeczytałam całej trylogii a na żadnym filmie nie byłam.-zauważyłam, że Willom zaczyna się smucić.- Oczywiście kocham Igrzyska Śmierci ale mam tylko pierwszą część trylogii i gdyby to ode mnie zależało daaawno bym przeczytała wszystkie części... ale jak na razie muszę się zadowalać tym... a czytałam to już z dziesięć razy.
- TAAK!!-wrzasnęła.
- Wszystko... dobrze?-zapytałam ale ona pobiegła do innego pokoju.
Okazało się, że dziewczyna biegła do swojego pokoju a po chwili wróciła do mnie z książką.
- Proszę, mogę ci ją pożyczyć -powiedziała dając mi książkę - Ale jeśli chodź trochę ją uszkodzisz to... MOŻESZ SIĘ ŻEGNAĆ Z ŻYCIEM!
- Emm... okej...-wzięłam książkę do ręki i przejechałam swoją dłonią po jej brzegach.
To niemożliwe, to tylko sen... dostałam...Igrzyska..dostałam i Igrzyska...Elso oddychaj! DOSTAŁAM DRUGĄ CZĘŚĆ TRYLOGII! TAAK!! ( ale ma podnietę XD POZDRO dla Trybutów :D-dop. aut.)
- JESTEŚ BOSKA! -przytuliłam ją mocno.
- Tak wiem, jestem boska -uśmiechnęła się.- Dobra, to ty se czytaj a ja idę posprzątać mój pokój.
Usiałam wygodnie na łóżku i zaczęłam czytać, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudził mnie krzyk a raczej kłótnia Willow. Usiadłam na łóżku, spojrzałam na książkę ,,Igrzyska Śmierci w Pierścieniu Ognia''. Uśmiechnęłam się, szybko czytam dlatego w pół nocy przeczytałam połowę. Niestety potem zasnęłam ale nadrobię to jeszcze.
Usłyszałam jeszcze głośniejszą kłótnię Willow z.. kimś, nie wiem kim ale wiem, że to był chłopak. Poznałam to po niskim głosie innej osoby. Wstałam, wczoraj zasnęłam w ubraniach dlatego nie musiałam się ubierać.
Zeszłam na dół, tam prowadziły mnie krzyki i wrzaski. Stanęłam w drzwiach od salonu. Zobaczyłam ją z jakimś chłopakiem. Miał on kruczoczarne włosy, tak samo jak Willow. Na dodatek miał delikatny zarost co trochę słodko wyglądało. Prawdopodobnie miał brązowe podkrążone oczy ale nie widzę tego dokładnie z tej odległości. Był wysoki i szczupły, od razu zauważyłam, że nie jest wysportowany. Ubrany był w białą koszulę a na to miał czerwoną kamizelkę w cienkie, czarne pionowe pasy i czarne spodnie. Był bardzo zdenerwowany i dziewczyna też. Chrząknęłam aby ,,powiedzieć'' im, że tu jestem. Gwałtownie spojrzeli w moją stronę.
- O.. Elsa... już nie śpisz?-zapytała zszokowana moim byciem Willow.
- Emm dzień dobry..-powiedział chłopak.
- Dzień dobry -odpowiedziałam mu.- Czemu tak wrzeszczycie?
- Eeee wiesz... mała sprzeczka...-odpowiedziała mi czarnowłosa.
- Mała?-zapytałam równocześnie z chłopakiem na co lekko się zarumieniliśmy.
Widocznie Willow to zdenerwowało.
- Dobra, ogromna sprzeczka ale nie ważne...-poprawiła się.
- O co się kłócicie?-zapytałam.
- Książkę piszesz?! -wrzasnęła na mnie.
- Nie -odpowiedziałam. - Ja może pójdę sobie.. jest dziesiąta...
- Niby gdzie? Nikogo tu nie znasz i nie wiesz gdzie teraz jesteś bo biegłaś w nocy...
- Willow, zachowuj się! -zwrócił jej uwagę.
- Nie Wilson! To mój dom i będzie w nim tylko ten, komu pozwolę! -wrzasnęła na niego,
- No super, ale po co zaraz na mnie wrzeszczysz, co!?-odkrzyknął.
Wolałam im nie przeszkadzać w kłótni dlatego też poszłam na górę po swoje rzeczy. Spakowałam swoją książkę do mojej torby a książkę Willow odłożyłam na stolik. Cicho zeszłam na dół i już miałam wyjść z tego domu, kiedy nagle usłyszałam plask, wrzask i uderzenie o ścianę. Szybko pobiegłam tam i zobaczyłam, że Wilson dociska Willow do ściany a on sam miał mocny czerwony ślad na policzku. Ał.. musiał oberwać od niej. Zobaczyłam, że Wilsona oczy błyszczą niebezpiecznie a czarnowłosa patrzyła na niego przerażona.
- STOP!-wrzasnęłam.
Spojrzeli na mnie.
- Wilson puść ją...-poprosiłam stanowczo.
Wykonał moje polecenie.
- A teraz odsuń się od niej - ponownie wykonał moje polecenie.
Willow jak torpeda rzuciła się na mnie. Widać, że się bała. Ja też bym się bała na jej miejscu. Usłyszałam, że mówi bardzo, bardzo cicho ,,Przepraszam...''. Spojrzałam na chłopaka. Patrzył na bezradną dziewczynę jak na potwora, znam to spojrzenie.
- Uspokój się i idź do siebie i ochłoń...-powiedziałam patrząc na niego obojętnie.
Wyszedł oburzony ze słowami ,,Wypchaj się''. Chciałam mu przywalić ale nie mogłam.
- Willow, już go nie ma...spokojnie... przypalasz mi bluzkę -powiedziałam spokojnie.
- Przepraszam..-burknęła i odeszła ode mnie.- Przepraszam, nie chciałam krzyczeć..
- Spokojnie... a tak właściwie to co się stało?-zapytałam.
- Znowu się pokłóciliśmy o błahą sprawę... a dzisiaj on przyszedł mnie przeprosić a ja głupia zaczęłam wrzeszczeć na niego... i no potem ty przyszłaś a jak poszłaś to ja go uderzyłam w twarz. On się bardzo zdenerwował i przygwoździł mnie do ściany ... nie wiem co by się stało gdybyś nie przyszła...-opowiedziała mi w skrócie.
- Też nie wiem...-odpowiedziałam.
Około godziny czternastej postawiłam pójść na spacer. Zaczęłam iść w stronę lasu, był bardzo duży i szeroki, po chwili weszłam do niego. Rozejrzałam wokoło, wszędzie rosły drzewa liściaste, gdzie nie gdzie były przeplatane świerkami, jadłami, modrzewiami i innymi drzewami iglastymi. Jednak moją uwagę przykuła duża skała pokryta mchem i pnączami. Była ona daleko jednak zaczęłam iść w jej stronę. Kiedy doszłam do niej to zaczęłam ją badać. Zauważyłam, że za skałą był duży stary pniak położony w pionie. Nie wiem czemu, ale coś kazało mi odsunąć go. Kiedy udało mi się to zrobić, zauważyłam, że w tej skale była dziura, byłam odpowiednio chuda by tam wcisnąć się. Weszłam tam i ujrzałam starą mapę rozłożoną na ścianie. Jedyne światło dochodziło z dziury przez którą weszłam. Rozejrzałam się aby sprawdzić czy nikogo tu nie ma --lepiej zachować czujność. Wyczarowałam śnieżynkę dzięki której w pomieszczeniu było jaśniej. Zobaczyłam, że na mapie jest wskazany wodospad, który prowadził do ,,Tajemniczej Doliny''. Wyciągnęłam swój telefon z torby i zrobiłam zdjęcie, po czym zgniotłam śnieżynkę tym samym unicestwiając ją. Wyszłam i zaczęłam kierować się w kierunku wodospadu. Zdziwiło mnie to, że jak wyszłam to stary pniak znowu stanął na poprzednim miejscu. Zaczęłam iść a po drodze miałam różne drzewa i krzewy, czasem zauważałam szare zające, które beztrosko skakały między krzewami. Uśmiechnęłam się lekko widząc różnokolorowe ptaki śpiewające w koronach drzew. Czasem zdołałam zauważyć rude wiewiórki skakające po gałęziach. Było tu cudownie! Nagle weszłam w drzewo, heh. Nie byłam ostrożna to weszłam w ... jabłoń? Tak, to była dzika jabłoń. Spojrzałam w górę na jej rozgałęziające się gałęzie. Spojrzałam na telefon a potem na zdjęcie które zrobiłam. To drzewo było na mapie! Czyli idę w dobrym kierunku! Byłam bardzo zadowolona z tego, że udało mi się trafić w to drzewo bo tym samym udało mi się znaleźć wiadomość dzięki której dojdę to tego wodospadu. Coś mnie skusiło i zerwałam dwa jabłka, po czym schowałam je do torby.
Szłam tak z dobre dwie godziny podziwiając piękną faunę i florę tego lasu. Kiedy nagle usłyszałam szum wody. Tak! To wodospad! Zaczęłam biec nasłuchując wody. Nagle dobiegłam do końca gruntu. Cofnęłam się ponieważ jak spojrzałam w dół, zauważyłam, że stoję dziesięć metrów nad jeziorkiem który był krystalicznie czysty. Stanęłam i spojrzałam zdumiona na wysoki wodospad który był na mojej wysokości. Zauważyłam, że woda do wodospadu dociera z źródełka które cięgnie się w bardzo daleko. Spojrzałam na skałkę skalną, widziałam, że tam jest jakieś przejście. Zaczęłam się rozglądać, musi być tam jakieś zejście. Spojrzałam na skale która znajdowała się obok mnie. Były na niej dziwne znaki, pewnie starożytne runy. Podeszłam tam i spojrzałam na nie. Przypomniała mi się księga, która znajdowała się u pani Jeder, była w niej mowa właśnie o runach. Ponownie spojrzałam na skałę i na napis:
جاده به دره باز می شود تا زمانی که قلب خالص تا باز شود.
Zamyśliłam się chwilę i zaczęłam czytać.
- Droga do doliny otworzy się, gdy czyste serce otworzy je.
W tej chwili zaczęły pojawiać się schody prowadzące do skałki, zaczęłam iść. Ciekawe co mnie tam spotka.
Kiedy weszłam do domu, myślałam że byłam w jakiejś jaskini. Na początku było ciemno, jednak kiedy Willow zapaliła światło przedpokój stał się bardziej ,,żywy''. Zrobiłam kilka kroków i rozejrzałam się. Pomieszczenie nie było zbyt bogate ale ładne drewniane ozdoby ratowały go. Kolory ścian były ładnie dopasowane, na jednej ścianie był zieleń a na drugim brąz Żyrandol był czarny ale to nie przeszkadzało żarówkom świecić.
- Ładny przedpokój -powiedziałam.
- Dzięki! Sama pomagałam wybrać -uśmiechnęła się ponownie.- Dobra, koniec podziwiania.
Dziewczyna chwyciła mnie za rękę i zaczęła prowadzić w stronę jej pokoju. Zaczęliśmy iść po schodach z jasnego drewna a potem doszliśmy do jej pokoju. Stanęłam w szoku.
- Sorry za bałagan... pokłóciłam się z bliskim przyjacielem...-westchnęła spuszczając wzrok.
- Ah... spoko - odpowiedziałam nadal w szoku.
Wszędzie walały się skrawki różnych planów, zdjęć ale najgorsze było to, że prawie wszystko było przypalone lub osyfione. Nawet poduszki i kołdra na łóżku były przypalone...
- Co tu się stało....
- Heh... wiesz... władam ogniem ..-uśmiechnęła się nerwowo.- Jeeeej.
- Uh... rozumiem..-usiadłam na krześle które na szczęście było całe.
Zauważyłam, że ona nieustannie patrzy na jedno zdjęcie (a raczej jego skrawek). Nie wiem czemu ale postanowiłam do niej podejść, zauważyłam, że w oku ma pojedyńczą łzę która teraz spłynęła po jej policzku.
- Wszystko dobrze?-zapytałam.
- Ta.. T-tak, jest dobrze-otarła łzę.
- Ej... przecież widzę -położyłam dłoń na jej barku.
- Nie ważne..-gwałtownie wstała.- Jesteś może głodna?
- Tak... nic nie jadłam od rana-odpowiedziałam.
- Okej, zaraz ci coś przyniosę, za sekundkę będę! -powiedziała i wyszła, bodajże do kuchni.
Skorzystałam z okazji i spojrzałam na zdjęcie które ona trzymała. Podniosłam je i wyostrzyłam wzrok mrużąc oczy. Zauważyłam dwie postacie, najbardziej wyraźna była dziewczyna -- to była Willow. Jednak znacznie, znacznie bardziej przypalone było zdjęcie z jakimś chłopakiem, nie wiem czy to przez spalenie zdjęcia ale miał tak samo czarne włosy co dziewczyna. Uśmiechali się. W tym momencie weszła czarnowłosa dziewczyna. Położyła jedzenie na biurku i wyrwała mi zdjęcie z rąk.
- Nie. Wolno. Grzebać. W. Czyiś. Zdjęciach! -krzyknęła wyraźnie akcentując każdy wyraz.
- Spokojnie... ja tylko była ciekawa..-chciałam usprawiedliwić się.
- Ciekawość drogą do piekła! -zaczęła drzeć zdjęcie na małe kawałki a potem je spaliła. - Dobra.. nie ważne...Zostajesz na noc... nie będziesz się szwendać sama w nowym miejscu ... tym bardziej, że jest prawie północ.
- Dobra... a ..gdzie ja będę spać?-zapytałam unosząc brew.
- W pokoju gościnnym -uśmiechnęła się.
- A gdzie on jest?
- Zawsze zadajesz tyle pytań?-odpowiedziała pytaniem.
- Heh... nie -zaśmiałam się nerwowo.- To...
- Chodź za mną -zażądała.
Willow zaprowadziła mnie do pokoju gościnnego. Było tam pojedyncze łóżko, jasno brązowa szafka nocna, zielona kanapa i fotele, stolik oraz telewizor. Całkiem, całkiem wyglądał ten pokój. Ściany były pokryte beżową tapetą która u góry miała ciemno różowe małe kwiatki. Uśmiechnęłam się.
- Ładnie tu...
- Powtarzasz się Elso -zachichotała.
- Tak...-położyłam swoją torbę na fotelu i wyciągnęłam z niej moją książkę.
- Czytasz Igrzyska? -zapytała a ja spojrzałam na nią.
W jej oczach błyszczały iskierki radości.
- Tak, a co?-odpowiedziałam.
- Ja też! Mam całą trylogię! - zaczęła piszczeć.- W końcu ktoś, kto jest Trybutem! Myślałam, że jestem sama! Ale na szczęście się myliłam!
- Dobra Willow, też się cieszę ale..uspokój się - poprosiłam.
Czarnowłosa usiadła na łóżku. Spojrzała na mnie i już chciała coś mi powiedzieć ale jej przerwałam.
- I nie jestem prawdziwą Trybutką...nie przeczytałam całej trylogii a na żadnym filmie nie byłam.-zauważyłam, że Willom zaczyna się smucić.- Oczywiście kocham Igrzyska Śmierci ale mam tylko pierwszą część trylogii i gdyby to ode mnie zależało daaawno bym przeczytała wszystkie części... ale jak na razie muszę się zadowalać tym... a czytałam to już z dziesięć razy.
- TAAK!!-wrzasnęła.
- Wszystko... dobrze?-zapytałam ale ona pobiegła do innego pokoju.
Okazało się, że dziewczyna biegła do swojego pokoju a po chwili wróciła do mnie z książką.
- Proszę, mogę ci ją pożyczyć -powiedziała dając mi książkę - Ale jeśli chodź trochę ją uszkodzisz to... MOŻESZ SIĘ ŻEGNAĆ Z ŻYCIEM!
- Emm... okej...-wzięłam książkę do ręki i przejechałam swoją dłonią po jej brzegach.
To niemożliwe, to tylko sen... dostałam...Igrzyska..dostałam i Igrzyska...Elso oddychaj! DOSTAŁAM DRUGĄ CZĘŚĆ TRYLOGII! TAAK!! ( ale ma podnietę XD POZDRO dla Trybutów :D-dop. aut.)
- JESTEŚ BOSKA! -przytuliłam ją mocno.
- Tak wiem, jestem boska -uśmiechnęła się.- Dobra, to ty se czytaj a ja idę posprzątać mój pokój.
Usiałam wygodnie na łóżku i zaczęłam czytać, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudził mnie krzyk a raczej kłótnia Willow. Usiadłam na łóżku, spojrzałam na książkę ,,Igrzyska Śmierci w Pierścieniu Ognia''. Uśmiechnęłam się, szybko czytam dlatego w pół nocy przeczytałam połowę. Niestety potem zasnęłam ale nadrobię to jeszcze.
Usłyszałam jeszcze głośniejszą kłótnię Willow z.. kimś, nie wiem kim ale wiem, że to był chłopak. Poznałam to po niskim głosie innej osoby. Wstałam, wczoraj zasnęłam w ubraniach dlatego nie musiałam się ubierać.
Zeszłam na dół, tam prowadziły mnie krzyki i wrzaski. Stanęłam w drzwiach od salonu. Zobaczyłam ją z jakimś chłopakiem. Miał on kruczoczarne włosy, tak samo jak Willow. Na dodatek miał delikatny zarost co trochę słodko wyglądało. Prawdopodobnie miał brązowe podkrążone oczy ale nie widzę tego dokładnie z tej odległości. Był wysoki i szczupły, od razu zauważyłam, że nie jest wysportowany. Ubrany był w białą koszulę a na to miał czerwoną kamizelkę w cienkie, czarne pionowe pasy i czarne spodnie. Był bardzo zdenerwowany i dziewczyna też. Chrząknęłam aby ,,powiedzieć'' im, że tu jestem. Gwałtownie spojrzeli w moją stronę.
- O.. Elsa... już nie śpisz?-zapytała zszokowana moim byciem Willow.
- Emm dzień dobry..-powiedział chłopak.
- Dzień dobry -odpowiedziałam mu.- Czemu tak wrzeszczycie?
- Eeee wiesz... mała sprzeczka...-odpowiedziała mi czarnowłosa.
- Mała?-zapytałam równocześnie z chłopakiem na co lekko się zarumieniliśmy.
Widocznie Willow to zdenerwowało.
- Dobra, ogromna sprzeczka ale nie ważne...-poprawiła się.
- O co się kłócicie?-zapytałam.
- Książkę piszesz?! -wrzasnęła na mnie.
- Nie -odpowiedziałam. - Ja może pójdę sobie.. jest dziesiąta...
- Niby gdzie? Nikogo tu nie znasz i nie wiesz gdzie teraz jesteś bo biegłaś w nocy...
- Willow, zachowuj się! -zwrócił jej uwagę.
- Nie Wilson! To mój dom i będzie w nim tylko ten, komu pozwolę! -wrzasnęła na niego,
- No super, ale po co zaraz na mnie wrzeszczysz, co!?-odkrzyknął.
Wolałam im nie przeszkadzać w kłótni dlatego też poszłam na górę po swoje rzeczy. Spakowałam swoją książkę do mojej torby a książkę Willow odłożyłam na stolik. Cicho zeszłam na dół i już miałam wyjść z tego domu, kiedy nagle usłyszałam plask, wrzask i uderzenie o ścianę. Szybko pobiegłam tam i zobaczyłam, że Wilson dociska Willow do ściany a on sam miał mocny czerwony ślad na policzku. Ał.. musiał oberwać od niej. Zobaczyłam, że Wilsona oczy błyszczą niebezpiecznie a czarnowłosa patrzyła na niego przerażona.
- STOP!-wrzasnęłam.
Spojrzeli na mnie.
- Wilson puść ją...-poprosiłam stanowczo.
Wykonał moje polecenie.
- A teraz odsuń się od niej - ponownie wykonał moje polecenie.
Willow jak torpeda rzuciła się na mnie. Widać, że się bała. Ja też bym się bała na jej miejscu. Usłyszałam, że mówi bardzo, bardzo cicho ,,Przepraszam...''. Spojrzałam na chłopaka. Patrzył na bezradną dziewczynę jak na potwora, znam to spojrzenie.
- Uspokój się i idź do siebie i ochłoń...-powiedziałam patrząc na niego obojętnie.
Wyszedł oburzony ze słowami ,,Wypchaj się''. Chciałam mu przywalić ale nie mogłam.
- Willow, już go nie ma...spokojnie... przypalasz mi bluzkę -powiedziałam spokojnie.
- Przepraszam..-burknęła i odeszła ode mnie.- Przepraszam, nie chciałam krzyczeć..
- Spokojnie... a tak właściwie to co się stało?-zapytałam.
- Znowu się pokłóciliśmy o błahą sprawę... a dzisiaj on przyszedł mnie przeprosić a ja głupia zaczęłam wrzeszczeć na niego... i no potem ty przyszłaś a jak poszłaś to ja go uderzyłam w twarz. On się bardzo zdenerwował i przygwoździł mnie do ściany ... nie wiem co by się stało gdybyś nie przyszła...-opowiedziała mi w skrócie.
- Też nie wiem...-odpowiedziałam.
Około godziny czternastej postawiłam pójść na spacer. Zaczęłam iść w stronę lasu, był bardzo duży i szeroki, po chwili weszłam do niego. Rozejrzałam wokoło, wszędzie rosły drzewa liściaste, gdzie nie gdzie były przeplatane świerkami, jadłami, modrzewiami i innymi drzewami iglastymi. Jednak moją uwagę przykuła duża skała pokryta mchem i pnączami. Była ona daleko jednak zaczęłam iść w jej stronę. Kiedy doszłam do niej to zaczęłam ją badać. Zauważyłam, że za skałą był duży stary pniak położony w pionie. Nie wiem czemu, ale coś kazało mi odsunąć go. Kiedy udało mi się to zrobić, zauważyłam, że w tej skale była dziura, byłam odpowiednio chuda by tam wcisnąć się. Weszłam tam i ujrzałam starą mapę rozłożoną na ścianie. Jedyne światło dochodziło z dziury przez którą weszłam. Rozejrzałam się aby sprawdzić czy nikogo tu nie ma --lepiej zachować czujność. Wyczarowałam śnieżynkę dzięki której w pomieszczeniu było jaśniej. Zobaczyłam, że na mapie jest wskazany wodospad, który prowadził do ,,Tajemniczej Doliny''. Wyciągnęłam swój telefon z torby i zrobiłam zdjęcie, po czym zgniotłam śnieżynkę tym samym unicestwiając ją. Wyszłam i zaczęłam kierować się w kierunku wodospadu. Zdziwiło mnie to, że jak wyszłam to stary pniak znowu stanął na poprzednim miejscu. Zaczęłam iść a po drodze miałam różne drzewa i krzewy, czasem zauważałam szare zające, które beztrosko skakały między krzewami. Uśmiechnęłam się lekko widząc różnokolorowe ptaki śpiewające w koronach drzew. Czasem zdołałam zauważyć rude wiewiórki skakające po gałęziach. Było tu cudownie! Nagle weszłam w drzewo, heh. Nie byłam ostrożna to weszłam w ... jabłoń? Tak, to była dzika jabłoń. Spojrzałam w górę na jej rozgałęziające się gałęzie. Spojrzałam na telefon a potem na zdjęcie które zrobiłam. To drzewo było na mapie! Czyli idę w dobrym kierunku! Byłam bardzo zadowolona z tego, że udało mi się trafić w to drzewo bo tym samym udało mi się znaleźć wiadomość dzięki której dojdę to tego wodospadu. Coś mnie skusiło i zerwałam dwa jabłka, po czym schowałam je do torby.
Szłam tak z dobre dwie godziny podziwiając piękną faunę i florę tego lasu. Kiedy nagle usłyszałam szum wody. Tak! To wodospad! Zaczęłam biec nasłuchując wody. Nagle dobiegłam do końca gruntu. Cofnęłam się ponieważ jak spojrzałam w dół, zauważyłam, że stoję dziesięć metrów nad jeziorkiem który był krystalicznie czysty. Stanęłam i spojrzałam zdumiona na wysoki wodospad który był na mojej wysokości. Zauważyłam, że woda do wodospadu dociera z źródełka które cięgnie się w bardzo daleko. Spojrzałam na skałkę skalną, widziałam, że tam jest jakieś przejście. Zaczęłam się rozglądać, musi być tam jakieś zejście. Spojrzałam na skale która znajdowała się obok mnie. Były na niej dziwne znaki, pewnie starożytne runy. Podeszłam tam i spojrzałam na nie. Przypomniała mi się księga, która znajdowała się u pani Jeder, była w niej mowa właśnie o runach. Ponownie spojrzałam na skałę i na napis:
جاده به دره باز می شود تا زمانی که قلب خالص تا باز شود.
Zamyśliłam się chwilę i zaczęłam czytać.
- Droga do doliny otworzy się, gdy czyste serce otworzy je.
W tej chwili zaczęły pojawiać się schody prowadzące do skałki, zaczęłam iść. Ciekawe co mnie tam spotka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam ziemniaczki *-* Rozdział krótki ale czy się podoba się? Heh, jestem bardzo dumna z tego rozdziału chociaż krótki. A wy? Ciekawicie się co będzie dalej? Jakie wrażenia? To poczekacie sobie Ta szczerość ,, To poczekajcie sobie XD''
Przerwałam w tym momencie ponieważ:
a) Na 16.00 idę do przyjaciółek na sylwestra i no wiecie.... pisałam na szybko więc mogą być literówki lub błędy.
b) Jest ciekawie! WOOOOW XD
Ja w imieniu mnie, Wiki i Usi (mam nadzieję, że się nie obrazicie XD) życzymy wam Szczęśliwego Nowego Roku! I pijanego sylwestra XDD Tylko nie upijcie się za bardzo Picolem XDDDD
Taaa powiedziała ta, co od pięciu godzin pije sok Jabłkowo-porzeczkowy... i pisze rozdział... TY SIĘ CHYBA TYM UPIŁAŚ!~ Elsa
No co? ;--; kto mi zabroni? Przecież jak się ma to pije XD A tak na serio, to, to jest pięciolitrowy sok ważny do jutra XDDDDD I jest kwaśny :D! :3~Ja
No więc.. WIDZIMY SIĘ W NOWYM ROKU! :D
A teraz mój edit XD Co z tego, że ja tylko okulary dodałam XD ( ale ja się chwalę .__. pseplasam)