sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział 8. "Jadymy!"

OK. Przyznaję, że bez Elsy jest nawet nudno, ale cóż... więcej czasu z Jackiem dla mnie!
Adgar wyjechał zaraz po tym, jak państwo Re przyniosło mi śniadanie. Idun zamknęła się w którymś z pokoi i w ogóle nie wychodzi, a osobisty "lokaj" Elsy krząta się za mną, razem z Vincentem.
  - Ostatni raz powtarzam! - krzyknęłam na ich obu w kuchni, kiedy chciałam się napić. - Jeden z was mi wystarczy, nie potrzebuję dwóch panów do pomocy!
  - Nie mogę siedzieć i brać pieniędzy za nieróbstwo, panienko. - odpowiedział służący mojej siostry. - Dopóki panienki siostra nie wróci, będę pomagał Vincentowi w służeniu tobie.
  - Henryku. - może spokojne podejście coś zdziała? - Posłuchaj mnie teraz uważnie. Równie dobrze możesz iść przypilnować pani Re, albo nawet woźnicę. Z jednym "pomocnikiem" dam sobie radę, naprawdę. A urlop nie zaszkodzi, Henryku. - poklepałam zaskoczonego służącego po piersi i przeszłam przez próg kuchni. - Vincent, dzisiaj i ty możesz sobie zrobić wolne. Cały dzień planuję spędzić z woźnicą.
Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Po wypiciu zimnej wody z cytryną poszłam do stajni, gdzie ostatnio Jack widział Elsę. W boksach stało kilka koni, ale tylko dwa szare - w tym jeden, który, według Jacka, mnie polubił. Ciemnoszara sierść i czarna grzywa lśniły bardziej niż ostatnio, a koń wydawał się uradowany moim widokiem, w gębie przeżuwał jabłko. Zarżał wesoło i wypluł resztki ogryzka na siano.
Zaśmiałam się i podeszłam do niego, gładząc po łbie. Jego grzywa, nie dość, że lśniła, to była gładka, wyczesana i coś tam jeszcze. Oczy zwierzaka wydawały mi się czarne, ale równie dobrze mógłby być to bardzo ciemny brąz.
Znikąd usłyszałam trzaśnięcie wielkich drzwi do stajni. Ze stoickim spokojem odwróciłam się w stronę białowłosego chłopaka, który szedł z niemałą belą siana, uśmiechniętego na mój widok.
  - Cześć, Evi. - powiedział, rzucając siano na ziemię. - Co nasza księżniczka tutaj robi?
  - Patrzy się na służącego króla tego domu. - odparłam, oglądając jego wyrobione mięśnie na tak wątłym ciele... dziwne.
Jeszcze dziwniejsze było to, że był bez bluzki!
  - Niezłe widoczki, prawda? - obrócił się teatralnie. Oboje się zaśmialiśmy. - Chcesz pojeździć, żeby zapomnieć o swojej mazgajowatej siostrze?
  - Tak mniej więcej. - uśmiechnęłam się. - Więc, nauczycielu, ubieraj się i bierz się za lekcję.
No to tak... z wejściem na konia nie miałam zbytniego problemu, ale ruszyć i jechać - koń się mnie nie słuchał, albo to ja najzwyczajniej w świecie nie umiałam go prowadzić.
Ale co ja plotę? Przecież ja umiem wszystko! Tylko... zapomniałam, jak się prowadzi konia... mimo, że nigdy na nim nie jeździłam... ;)
Po półgodzinie nauk, kłusowałam po torze dla koni za rezydencją. Toczek nieznośnie skakał mi na głowie, a bryczesy, które musiałam założyć, wpijały mi się w nogi. Nie licząc tego, było zaje..... wspaniale!
Raz zleciałam - Jack, który szedł obok konia, na którym jechałam [upierał się, że ma zakaz jazdy konno... tjaa...], złapał mnie, zanim zaryłam tyłkiem o piach. Wpatrywał się we mnie swoimi szaro-błękitnymi oczami ze śnieżynką w tęczówkach.
Ale nie. Teraz jest czas na naukę, a nie romanse-nie romanse.
  - Możesz powiedzieć swoim przyjaciołom, że na ciebie poleciałam, miśku. - powiedziałam, wskakując z powrotem na konia. Chłopak potrząsnął głową i uśmiechnął się szeroko.
  - Koniec lekcji. - zarządził. - Idziemy do sklepu, trzeba kupić ci dopasowany strój.
Odprowadziliśmy szaraka do stajni, przebrałam się w swoje czarne rurki, luźną bluzkę na grube ramiączka z galaxy w ciemnych, granatowych kolorach i czarne adidasy na koturnie. Zarzuciłam czarną ramoneskę i wzięłam torbę z pieniędzmi, które dostałam jako rzekome kieszonkowe od Vincenta.
Jack w końcu założył bluzę i ruszył do bramy, gdzie stał powóz. Inny, niż ostatnio. Tamten był również czarny, ale na dwie osoby i woźnicę, bez dachu. Chłopak wskoczył na swoje miejsce, ja zajęłam te z tyłu i rozsiadłam się na dwuosobowym siedzeniu, pokrytym ciemnoczerwoną poduszką.
***
W sklepie zaczęłam oglądać wszystkie komplety strojów, które miały ciemne kolory. Jack, zniecierpliwiony, chodził za mną i nieudolnie wskazywał ubrania, które miały mi się spodobać.
Po dziesięciu następnych minutach wybrałam komplet w kolorach ciemnego granatu i czerni, oczywiście. W przymierzalni leżał jak ulał, więc od razu go kupiłam.
No, a reszta dnia minęła mi na dalszych lekcjach. Pod koniec dnia galopowałam i skakałam przez przeszkody, ale chyba nie ma się co chwalić.

12 komentarzy:

  1. Super rozdział. Fajnie byłoby zobaczyć takiego Jacka. No nic czekam na next'a i wenyy!
    ~Ola :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm *złowieszcza mina* powiem ci na hangoucie XD NIE SPOJLERUJE!



    A ROZDZIAŁ boski! Czyżby Jack zakochał sie w Evi a Evi w Jacku? Hehehehe XDDDDDDD. Matko.. ciekawi mnie, czy Jack ja podgladal XDD

    Uska, bedziemy wytrwale czekac na next *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. No, No Evi ... Szalejesz XD
    Co do Jacka - nie mam zdania. Jack to Jack XD
    Do rzeczy. Evilla chciałabym ci pogratulować osiągnieć w nauce XD
    Jack chyba dobrze na ciebie wpływa.




    Rozdział bardzo fajny No i czekam na next.
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. A czy Elsa ma swoją moc?? Pytam z ciekawości. A tak po zaty super rozdział czekam na zbliżenie Elsy i Jacka, bo ta Evi mi się nie podoba. Pozdrawiam i weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdź stronę ,,Bohaterowie'' jest napisane ,,Moc: Lód, śnieg...(itp)''

      Usuń
    2. Chyba o to chodziło, żeby Evi wzbudzała złość przez podrywanie Jacka, więc się nie gniewam xDD

      Usuń
  5. Super blog! (Taa mam nowe konto, ale wcześniej cały czas byłam na bieżąco) Sam pomysł nieziemski. Ciekawa jestem co dalej.. niecierpliwie czekam na nexta. Pozdrawiam i weny!! :)
    ~Alissa

    OdpowiedzUsuń
  6. SPAM

    Kara od urodzenia wiedziała, co musi zrobić. Wygrać Test. Na trening ma tylko dwadzieścia trzy lata. Musi być doskonała.

    Dziewczyna dokładnie wie jak osiągnąć swój cel, ale na drodze do sukcesu stoi "fałszywa" przyjaźń, cholernie przystojny kujon i największy wróg.

    Czy uda jej się zwyciężyć? Czy życie mafijnej księżniczki jest dla niej odpowiednie? Co się wydarzy, kiedy w jej życiu zagości miłość i przyjaźń? Będzie gotowa je zaakceptować?

    Zapraszam do mnie: nie-doskonala-doakonalosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne opowiadanie :D kiedy będzie nowy rozdział ?

    OdpowiedzUsuń