niedziela, 6 marca 2016

Idziemy na cmentarz zapalić znicz ;__:

Moi kochani! Mam okropną wiadomość. Zawieszam(y) bloga! ;__; Evki nie będzie ;__; smutna nowina ;__; a jak kogoś znajdziemy to, to nie będzie to samo ._.'' mówi się trudno. Nic na siłę.

Zapalmy znicze (*) [*] {*}





 Ktoś chętny na Evi? *mina zbitego szczeniaczka* 



do nie wiadomo kiedy ;')

niedziela, 14 lutego 2016

Rozdział 13. Szept?


[Jack]

Ekhem...ten...no....otrzeźwiałem. Tak, cud. W ogóle dziwne było to,że byłem pijany. Ale cóż...raz się żyje. Dzisiaj rano poszedłem sobie do stajni. Fajnie...nikogo nie ma. (No prócz koni oczywiście) Podszedłem do klaczy Elsy. Elsa...czt ktokolwiek się kiedykolwiek zastanawiał nad jej imieniem? (O.o) Nie? Ja też nie. To jest dobrze. Imię ma ładne. Ale...Evi...Evilla...brzmi jak Evil. (Evil - Zła/Zły/Złe ) nawet taka jest. I to fajne. Nie jest taka jak jej siostra, która tylko czyta książki i płacze kiedy ma tylko okazję. No więc, tak. Wracając do tematu podszedłem do klaczy Els - Spery. Dzi...dziwne imię...ale oryginalne przynajmniej, nie? Właśnie.

Pogłaskałem klacz. Jest fajna w dotyku (Jak to brzmi xd) . Po pewnej pięknej ciszy usłyszałem głos El.
-Ekhem. Odsuń się od mojej klaczy -Warknęła. Ha. Rozkazywać mi będzie. Nie no. Śmieszna jest. Słodka też..Odwróciłem się do niej na pięcie.
-Nie chce mi się.A tak w ogóle , mocno wczoraj oberwałaś? -Udawałem troskę.
-Ojej, ale się o mnie martwisz...aż mi się niedobrze zrobiło.-Ponownie warknęła. Och, a więc Panna Wrażliwa pokazuje pazurki? Ok...to też się zabawię.
-Oh...szkoda...idź do swojego pokoju do książek i zacznij płakać. -Odwarknąłem jej. Czemu skarciłem siebie za to w duchu?! Nie powinienem..co?! O co mi chodzi. Nie rozumiem. Ona jest smutna...co...? 
-Wole Cię bardziej, jak jesteś pijany. -Stwierdziła. Pijany, tak?
Zbliżyłem się do niej niebezpiecznie blisko. Popatrzyłem jej w oczy. Elsy się zarumieniła z niewiadomego powodu. Przecież ja tylko stałem blisko niej...serio? Zmieniłem głos. Na taki jaki miałem gdy byłem piany. Tak...coś tam pamiętam,no.

-Ekhem. -Ktoś odchrząknął. Od razu poznałem ten głos. To przecież Pan Adgarr. Od razu od siebie odskoczyliśmy. Byłem lekko zszokowany i zarumieniony. Już nie mówię o El.
-Przeszkadzam Wam w czymś?- Spytał lekko się uśmiechając. Co?! Nam?! Nie! Nigdy!
-Nie.- Odpowiedzieliśmy jednocześnie i natychmiastowo.
-Oj Jack, Jack,..jesteś taki sam jak ja kiedy byłem w Twoim wieku. -Westchnął, po czym do mnie podszedł i klepnął mnie dłonią po plecach. Nie. Wiem. Co. Się. Tu. Dzieje.
-O co Panu chodzi? -Spytałem zdezorientowany całą sytuacją.
-Dam Ci pewną radę. -Powiedział - Jak flirtujesz z pierwszą , to pomyśl czy warto później flirtować z jej siostrą. -Zaśmiał się i wyszedł. Ja...ja...eee...meee...? (kooooza xD) co. Tu. się. stało?!
-Eee...co ...tu się...stało? -Spytałem podnosząc brew.
-Nie wiem...-Elsi podeszła do swojej klaczy i ją uspokoiła. To nie klacz trza teraz uspokajać tylko MNIE...

Po zaszłym wydarzeniu postanowiłem dzisiaj z nikim więcej nie rozmawiać. Nie gadałem z Evi, Elsą, Panem Adgarrem czy kimkolwiek . (Kim Kolwiek! *ta muzyczka z tej bajki w tle*)
Bałem się,że zaraz znowu się coś stanie...nie wiem...przyjdzie Pan Adgarr znowu i znowu mi da jakąś radę, czy coś... Więc...poszedłem się przejść. Sam. Gadając do siebie. Wiem. Jestem nienormalny. (Może tak...chodź do psychologa! *czyli do mnie bo ja chcę zostać w przyszłości psychologiem :3* -Dop.Aut.)
Gadałem do siebie, cały dzień. No co? Z nikim innym nie rozmawiałem. A ja pokahontas nie jestem nie będę gadać z drzewem.
Usłyszałem ...jakiś szept...odwróciłem się i...


***

Czeeeeeeść. Hyhy. Tuuu jaaaa.... i...P-R-Z-E-P-R-A-S-Z-A-M.,że nie było rozdziału...;_; 
Nie miałam
1.Pomysłu.
2.Czasu.
;_;
Biedna ja.

Ja wczoraj chciałam napisać...ale odrabiałam zadania domowe z Willow...(Czyt. Kinia ze mną pisać xD) 
No i ten..ROBIŁAM ZADANIA CAŁE 4,5 GODZINY. ;_; 
to ten...a Jack jeszcze chciał mnie zjeść..*TYLKO KINIA WIE O CO CHODZI XD*
A tak btw...to jest mój mąż. 
WIĘC WSZYSCY OD NIEGO WOOOOON BO NIE RĘCZĘ ZA SIEBIE! *KINIA POTWIERDZI*


PAAAAAAAAAAA <3 PAAAAA ŚNIEŻYNKI MOJE.

~USIA

wtorek, 9 lutego 2016

Rozdział 12 ,, Kłótnia i rada ''

    Minęła godzina odkąd siostra zaprowadziła mnie od domu. Czekała mnie rozmowa z państwem Re.
     Siedziałam w swoim pokoju a tak dokładniej na łóżku. Zaraz wszyscy wejdą i zrobią mi awanturę i odeślą do sierocińca... samą...i już zawsze będę sama. Nagle od pokoju weszła moja siostra, pan i pani Re oraz... Frost? Dziwne, chyba jeszcze nie wytrzeźwiał...
- Wyjaśnij nam dlaczego uciekłaś- głos pani Idun był ostry.
- J-ja... nie chciałam wracać do sierocińca sama!-wytłumaczyłam się.
- Dziecko, kto ci powiedział, że na sto procent jedziesz do sierocińca?- rzekła oschle.
- Słyszałam jak pani rozmawiała o tym z panem Adgarrem ..-powiedziałam stłumionym głosem.
- Tak, jednak postanowiłam przemyśleć tę decyzję ale po twoim zachowaniu powinnam cię odesłać. Nie chce mieć problemów, jeszcze ludzie będą robić plotki na mój temat...-westchnęła oburzona- Weź przykład z siostry!
Kątem oka zauważyłam, że Evilla nie jest zadowolona, wręcz oburzona! Przecież zawsze ona jest tą złą a ja tą idealną... i jej mówią że ona ma brać przykład zemnie a nie ja z niej!
- Hola, hola, hola..Stop! Żadnego brania ze mnie przykładu! -zaczęła zdenerwowana- Pani Idun! To zawsze JA jestem tą złą a nie ona! No dobrze, uciekła z domu bo nie chciała wracać tam do sierocińca a pani powinna wiedzieć, że bliźniaczek się NIE rozdziela!
Zdziwiłam się. Po raz pierwszy siostra była po mojej stronie.
Idun zaniemówiła a Frost i pan Re również wyszli.. chyba źle będzie się działo. Czuje to.
- Jak odnosisz się do mnie!?-warknęła.
Usłyszałam jak drzwi wyjściowe trzaskają. Czyli oni jednak uciekli.
- Normalnie -prychnęła.
- Normalnie?!-wrzasnęła- Jestem od ciebie starsza małolato i należy mi się szacunek!
- Ja...może..
- SIEDŹ!- ryknęła na mnie Idun a do moich włosów napłynęły łzy.
Przez kilkadziesiąt minut siedziałam na łóżku i przysłuchiwała się kłótni. Zaczęła się o to, że nie wolno pyskować starszym a teraz wrzeszczą o to, że do naleśników lepiej pasuje kompot, niż jakiś słodki napój... ehh.. Kobiety.
- Cisza!-krzyknęłam jednak przy ich krzyku ledwo się słyszałam.
Ku mojego zdziwieniu ucichły...
- Dobra. Koniec tematu... Elso -zwróciła się do mnie kobieta- Masz szlaban do odwołania. Natomiast z tobą Evillo jeszcze pogadam..
Wyszła, zostałam tylko ja i moja siostra.
- Dobra siostra -podeszła do mnie z groźną miną - Ostatni, powtarzam OSTATNI raz ci pomagam...
Zaczęła się kierować w stronę wyjścia.
- A, i jeszcze jedno, łapy precz od Frosta.


     Następnego dnia poszłam do stajni. (co z tego, że mam szlaban?) Chciałam zobaczyć się ze Sperą Niestety. Kiedy weszłam do stajni stał tam największy idiota na świecie --Jack Frost. Widocznie już wytrzeźwiał.
- Ekhem. Odsuń się od mojej klaczy -warknęłam.
Odwrócił się na pięcie.
- Nie chce mi się...a tak w ogóle, mocno wczoraj oberwałaś?-zapytał z udawaną troską.
- Ojej ale się o mnie martwisz aż mi niedobrze się zrobiło -ponownie warknęłam.
- Oh.. szkoda. Idź do domku do książek i zacznij płakać -zaśmiał się kpiąco.
- Wolę cię bardziej, kiedy jesteś pijany -uśmiechnęłam się z ironią.
Zbliżył się niebezpiecznie blisko do mnie a jego głos stał się inny.. taki jak wtedy kiedy był pod wpływem alkoholu.
- Dlaczego tak sądzisz?
Zarumieniłam się. Dlaczego? Sama nie wiem.
- Ekhem-odchrząknął ktoś.
Od razu odskoczyliśmy od siebie. Spojrzeliśmy na źródło dźwięku, był to pan Agdarr.
- Przeszkadzam wam w czymś?-zapytał z lekkim śmiechem.
- Nie -odpowiedzieliśmy stanowczo.
- Oj Jack, Jack... jesteś taki sam jak ja w twoim wieku...-westchną i podszedł do niego, po czym klepną go w plecy.
- O co panu chodzi?-zapytał zdezorientowany.
- Dam ci jedną radę - uśmiechną się- Jak flirtujesz z pierwszą, to pomyśl, czy warto potem flirtować z jej siostrą...
Wyszedł śmiejąc się. Chyba trafiłam na nienormalną rodzinkę..
- Co to ...przed chwilą było?- Jack uniósł brew.
- Nie wiem...-podeszłam do mojej klaczy.
     Uspokoiłam ją. Widocznie wygląd Jacka ją straszy.


********************************************************
Witam i PRZEEEEPRASZAM! Za MEGA długą nieobecność! Po prostu Jack miał napisać rozdział ale nie mógł... a ja dopiero dowiedziałam się w 2 tygodniu ferii (tak, miałam już ferie) i no... PRZEPRASZAM! Wiem, że rozdział nie powala długością ale MOŻE Wiki wam to wynagrodzi ( XD Nie dziękuj Wiki *ironiczny ukłon* ) więc... no.. papa i wybaczcie za zero aktywności.. ;_;

A tak w ogóle wczoraj były zawody z siatkówki.. ZNOWU przegraliśmy z 3, dwoma punktami w trajbeku! (czy jak to się pisze) TAK SAMO JAK ROK TEMU! I ZNOWU TO GŁUPIE SREBRO!

*uspokajam się*

Papa  ziemniaczki ! :D

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Rozdział 11 "Mazgaje, Tommy i pijany Jack podwala się do Elsy!"

Kolejny dzień bez Adgara i Elsy. Na dodatek Idun zamknęła się w swoim pokoju, a Jack najzwyczajniej w świecie gdzieś wybył, zostawiając mnie bez zajęcia.
No jak tak można?! Mnie? Zostawić? Samą? No cholera!
Westchnęłam i odbiłam się dłońmi od kołdry. Nawet Vincenta nie ma - ma wolny dzień. Z nudów zaczęłam się krzątać po posiadłości, parę razy się gubiąc - dom jest O.G.R.O.M.N.Y.!
A może by tak wyjść do ludzi zamiast siedzieć jak Elsa, wiecznie w domu? Tak, tak będzie najlepiej!
Wróciłam szybkim krokiem do pokoju. Zmieniłam ciuchy na takie, w których można się pokazać ludziom (czyt. granatowa sukienka lekko ponad kolana ze stopniowo przechodzącą, czarną górą, czarna jeansowa kurteczka i botki do połowy łydek na wysokim obcasie), zwinęłam swoją czarną torebkę ze złotymi wykończeniami i udałam się do lustra, stawiając włosy na lakier do góry, przyozdabiając je ciemno granatową opaską. Nałożyłam lekki (jak na mnie) makijaż (czyt. siną szminkę, czarny tusz, eyeliner i cień, zero podkładu i korektora) i byłam gotowa do wyjścia.
Wzięłam jeszcze swoje słuchawki i wyszłam na ulicę, rozglądając się. Po lewo zobaczyłam zarysy jakichś budynków, i to całkiem nie daleko, więc postanowiłam udać się w tamtą stronę.
***
Spacer trwał sześć piosenek po pięć minut i jedną trzyminutową. Miasteczko może nie zachęcało swoim wyglądem, ale raz odejdę od swoich zwyczajów i pobłąkam się w te i w tamtą stronę. Opiszę jedynie ciekawe sytuacje...
Po ok. dziesięciu minutach spacerowania, zapatrzona w piękną, czarną bluzkę z galaxy krzyżem, wpadłam na kogoś i prawie zaryłam tyłkiem o chodnik. Jednak osobnik szybko mnie złapał, a po jego uchwycie wiedziałam, że był chłopakiem.
Młodym. I silnym.
Podniosłam wzrok. Był bardzo przystojny i w moim typie - włosy do końca szyi z grzywką opadającą na oczy, zasłaniając przy tym jedno, piercing w brwi i tatuaż, który ten chłopak miał na całej lewej ręce, która była przyjemnie dla oka umięśniona. Tak samo druga ręka, a tors zasłaniał mi czarny podkoszulek chłopaka. Miał także czarne, podarte jeansy (nie rurki) i czarne adidasy.
  - Nic ci się nie stało? - zapytał. Głos też miał niczego sobie, pasujący do jego wyglądu - niski ale nie za bardzo... nie umiem opisywać głosu, sorry bardzo! 
  - Nic, ale uważaj, gdzie stajesz. Masz szczęście że nic nie niosłam ze sobą do picia, bo te świetne jeansy poszłyby do śmietnika. - odparłam z uśmiechem. 
  - Zabawna jesteś. - powiedział (wiem, że to nie prawda ~I.Q.~). - Jesteś tu sama?
  - Tak, a co?
  - Miałabyś ochotę na lody?
  - Tak, a co?
  - Ale wiesz... mi chodzi o takie zimne, co w lodziarni się kupuje.. 
  - Wiem, zboczuchu. - tryksnęłam go łokciem w ramię. 
Co nie było zbyt łatwe. Chłopak był ode mnie wyższy o głowę, a gdybym zdjęła botki doszłoby jeszcze pół takiej głowy.
***
Po chwili siedzieliśmy w lodziarni i żywo rozmawialiśmy. Popijałam czekoladowy sheake (nwm jak się to pisze xD ~I.Q.~), słuchając historii o jego ósmym tatuażu. 
  - Tommy.. - zaczęłam z uśmiechem. 
Przedstawiliśmy się sobie, oczywiście. Zmiękczyłam jego imię Tom, bo jakieś za poważne mi się wydawało... 
  - Tak, Evcia? - oddał uśmiech. 
  - Też chcę tatuaż.. - mruknęłam, grzebiąc słomką w ogromnej szklance.
  - Mogę ci polecić salon tatuażu w miejscowości obok. Robią lepsze tatuaże i biorą mniej niż tu. Jeśli chcesz, mogę się tam wybrać z tobą. Na przykład pojedziemy moim motorem.
  - Będziesz jechał na tylnim kole, a ja będę piszczeć że zaraz zlecę... - rozmarzyłam się, nie dając tego po sobie poznać. 
On tylko się zaśmiał.
Rozmawialiśmy jeszcze długo. Dowiedziałam się, że Tommy jest z bogatej rodziny i jest jedynakiem. Jejku, jak ja mu zazdroszczę... zignorujmy fakt, że bez Elsy mi się nudzi, bo nie ma się z kogo ponabijać.
Ale niestety, ktoś musiał przerwać mi miłą pogadankę swoim tańcem godowym na środku placu. 
  - Słuchaj, Tommy, tak się składa, że woźnica, o którym ci opowiadałam, tańczy kankana na placu za tobą. Może wezmę go i zaprowadzę z powrotem do domu?
  - Puszczę cię pod dwoma warunkami. 
Oparłam się o stół nadgarstkami.
  - Jeden - chcę twój numer. Dwa - jak zadzwonię, masz odebrać. 
Zaśmiałam się, ale się zgodziłam. Po chwili ciągnęłam Jacka za kaptur bluzy w stronę domu, czuć było od niego alkohol na kilometr! 
Kiedy wrzuciłam go do stajni, usłyszałam rżenie (???) konia i dźwięk galopu gdzieś zza stajni.
  - Na zaćmienie księżyca, błagam was!
Nie przebierając się w strój do jazdy konno, wskoczyłam na konia, który wtedy mi się spodobał i ruszyłam tropem Jacka.
***
Kilka razy prawie zleciałam/walnęłam twarzą w gałąź/przewróciłam konia, ale udało nam się dojechać za Jackiem do jakiegoś domu w jednym kawałku. 
Kiedy stanęłam w progu, zamarłam.
Jack stał i trzymał Elsę w mocnym uścisku, nie chcąc jej puścić. Strzeliłam mimowolnie lodem w ich stronę, rozdzielając ich. 
  - Nie. Dotykaj. Jacka. Ty. -censored-.! - wrzasnęłam na siostrę, która się tylko skuliła z głową opuszczoną w dół. - Najpierw -censored- -censored- wie gdzie, a teraz -censored- się do niego?!
  - Evi, to nie tak, to on na mnie zleciał! - siostra próbowała się tłumaczyć. 
  - Inaczej to wyglądało. Nie pogrążaj się, Elso! I jazda do domu! Oboje!
Zignorowałam kompletnie właścicielkę domu i wypchnęłam Jacka i Elsę na zewnątrz. Białowłosego przełożyłam se przed sobą na koniu, łapiąc lejce rumaka na którym przyjechał, a moja tchórzliwa siostra człapała za mną x jakimś przesadzenie słodkim konikiem o za jasnym umaszczeniu. Zdecydowanie. Za. Jasnym. 
---
Dobra noc, Duszyczki xD 
Wika zwariować, Wika dodawać rozdział późna noc xD 
I Wika iść spanie bo Wika gadać jaskiniowiec JLayPL XD
Pozdrawiać i
Dobranoc!
~Infernal Queen~

Rozdział 10 ,, Jedyny powód ''

     Szłam po kamiennych schodkach aż do samej skałki za wodospadem. Kiedy tam dotarłam stanęłam jak słup soli.
    Było tam wejście zasłonięte przeróżną roślinnością. Kiedy odsłoniłam zielono-brązowe liany zobaczyłam piękną polanę. Zdziwiło mnie, że tam jest jasno. Przecież tam nie ma nieba tylko są skały. To jest nie logiczne! Dobra nie ważne...
Zaczęłam iść powoli i spojrzałam w dół. Jest tu pełno głazów i skał pomiędzy którymi rósł mięciutki mech. Ostre i strome odłamki prowadziły ziemię. Zobaczyłam, że na jednej z szaro-brązowo-czarnej skale był piękny motyl. Miał brązowe skrzydła z nutką pomarańczy. U góry miał piękne czarne zdobienie z białymi plamkami. Na tułowiu miał odrobinkę niebiesko-zielonego koloru.
Znalezione obrazy dla zapytania dolina w skale

Kiedy zeszłam ze skał poczułam, że ta trwa jest inna. Nie mówię już o pięknej zielonej barwie ale o tym, jaka jest miękka. Widać, że żaden człowiek nie był w tym cudownym miejscu. Rozejrzałam się. Po prawej stronie rozciągał się pas drzew a po lewej stronie było małe oczko wodne, które ku mojego zdziwieniu buło krystalicznie czyste. Zauważyłam, że nad nim znajdowała się dziura w ''suficie'' (nie wiem jak to inaczej nazwać) dlatego jest tu światło. Przede mną natomiast były wysokie kamienie a po bokach znowu drzewa. Zaczęłam iść w stronę oczka wodnego. Kiedy doszłam tam, złożyłam swoje ręce w ,,miseczkę'' i napiłam się wody. Nagle usłyszałam jak szeleszczą pobliskie krzewy.
,,Pewnie wiatr ....''-pomyślałam i wzruszyłam ramionami.
Zaczęłam kierować się w stronę wysokich ,,szczytów''. Ciekawe określenie, nieprawdaż? Kiedy tam doszłam zobaczyłam ze z lasku wybiegają śnieżno białe rumaki. Stanęłam w szoku.

Znalezione obrazy dla zapytania biały koń staje dęba
Konie? Co. Tu. Robią. Konie? To jest nie możliwe!
Nagle one zebrały się wokół mnie i zaczęły mnie okrążać. Na dodatek galopowały. Nie wiedziałam co się dzieje.
Znalezione obrazy dla zapytania biały koń staje dęba 
( mniej więcej tak, tylko, że jest ich kilka)

Niedługo potem podbiegł do mnie biały koń z czarną grzywą i czarnym ,,noskiem''.
Znalezione obrazy dla zapytania biały koń staje dęba

Byłam naprawdę przerażona. Nie wiedziałam co zrobić. Niepodziewanie on (albo ona) stanął dęba. Krzyknęłam przerażona i cofnęłam się.
- Pomocy!-wydusiłam z siebie, chociaż strach ściskał mi gardło.
Agresywne zwierze chciało na mnie skoczyć ale nagle z kółka wyskoczył inny osobnik... i go zaatakował.
Znalezione obrazy dla zapytania biały koń staje dęba

Nie wiedziałam co się dzieje. Z każdej strony otaczały mnie te piękne a zarazem niebezpieczne zwierzęta. Czułam dumę jak i strach. Widać było, że ten z czarną grzywą wygrywał, pewnie był wodzem tego stada dzikich wierzchowców. Ile ja bym dała aby teraz uciec...
    Po jakiś dziesięciu minutach leżenia na ziemie w szoku wygrał napastnik. Zdziwiło mnie to, że reszta uciekła a ich ''król'', który poległ też uciekł. Chciałam wstać i uciec, ale koń który uratował mi życie zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Ukłonił się.

Nie wiedziałam co zrobić. Po chwili jednak on (bądź ona) stanęła obok mnie a ja zauważyłam to, czego nigdy wcześniej nie widziałam u konia. Miała natomiast błękitne oczy! Naprawdę, nigdy nie widziałam siwego konia (bo tak się określa  -dop. aut) z błękitnymi oczkami! Wyglądał ona albo ona pięknie! Jednak to nie jedyne, co zauważyłam. Miała na głowie czarną plamę w kształcie serduszka.

Znalezione obrazy dla zapytania końskie oko

Znalezione obrazy dla zapytania biały koń staje dęba 
(taką jak tu, tylko, że czarną a koń jest biały)

Nie wiem co mnie skusiło ale podeszłam do niej i położyłam dłoń na jej znamieniu. Zauważyłam, że to jest klacz. Była ona naprawdę piękna! Nigdy wcześniej nie widziałam tak oryginalnej klaczy!
Nagle przypomniałam sobie, że w torbie mam jabłko. Od razu je wyciągnęłam i podałam klaczy, która już stała a nie klęczała. Ona od razu zjadła je w całości i zaczęła wesoło parskać i rżeć. Uśmiechnęłam się widząc szczęśliwe zwierze. Po chwili także i ja chciałam zjeść to jabłko ale.... on wytrąciła mi je z ręki.
- Hej! -zdenerwowałam się.- Jestem głodna! Pozbawiłaś mnie jedzenia.
Klacz tylko zaśmiała się po swojemu i zjadła z ziemi moje piękne jabłko.
Przejechałam dłonią po szyi i grzbiecie zwierzęcia.
- Mogę cię jakoś nazwać?-zapytałam a ona, ku mojego zdziwienia pokiwała głową na ,,tak''- Okej... może... Spera?
Kobyła (inne określenie dla klaczy XD ... chyba... dobra nie ważne.. nie mogę się ciągle powtarzać .__. -dop aut) oparła się o mój bark. Było to słodkie. Od razu pogłaskałam ją po główce.
- Ciekawi mnie dlaczego mnie uratowałaś....heh ale mi nie odpowiesz...-westchnęłam.- Wiesz... muszę wracać....
Chciałam już iść ale Spera mnie powstrzymała w taki sposób, że zębami trzymała mnie za bluzkę.
- Ale ja chce do doooooooomu!-westchnęłam.
W tym momencie ona położyła się (po końskiemu, wiecie jak -dop. aut) a ja położyłam się obok niej na brzuchu i zaczęłam głaskać jej policzku a klacz zajadała trawkę. Ona jest taka piękna.
tumblr_mstk4qcOdY1sp0bpmo1_500.gif

    Spędziłam z nią czas aż do zachodu słońca. 
- Dobra, Spera ja muszę iść...-powiedziałam jej już setny raz.
Ona była uparta i nie pozwoliła mi wyjść.
- Dobra! Możesz iść ze mną!-krzyknęłam.
Klacz uradowana podbiegła do wyjścia.
- Hej! Nie tak szybko!-zaczęłam biec w jej stronę.
Klacz zatrzymała się i przykucła a ja dobiegłam do niej.
- Mam... dosiąść ciebie? Przecież ja nie umiem jeździć konno!- poinformowałam ją.
Ona nadal była w tej pozycji. Czyli jest uparta...a myślałam, że nie ma bardziej upartej osoby od Frosta.
Po kilku nie udanych próbach udało mi się! Byłam z siebie zadowolona a Spera zaczęła iść po stromej górce. Szybko chwyciłam jej grzywę bo prawie spadłam. Niedługo potem stałyśmy na skałce za wodospadem. Klacz zaczęła się rozglądać a po chwili zaczęła iść po kamiennych schodach. Kiedy dotarłyśmy na ziemię one zniknęły. Westchnęłam jednak po chwili klacz zaczęła galopować a ja prawie z niej zleciałam. Co chwilę mówiłam jej, że ma skręcić a ona mnie rozumiała, z tego się bardzo cieszyłam. Nie wiem kiedy ale dotarłyśmy pod dom Willow. Jakimś cudem zeszłam ze Spery ale spadłam na tyłek.
- Ał...-wstałam.- Poczekaj tu Spera.
Weszłam do domu czarnowłosej a tam, ku mojego zdziwienia był Jack...pijany Jack.
- Siemha Willof ... jakh tam u cjebie?-zapytał kompletnie piany.
- Facet! Daj. Mi spokój! Czemu jak jesteś pijany, to zawsze do mnie idziesz?-krzyknęła ''lekko'' zdenerwowana dziewczyna.
- Bjo tylko u cjebie mogem siem schować bo.. jakby pan Agarr sjem dowiedział tom miał bym psekichane  i straciłby pracę...a jakh wies, chcem być blischo Evki - odpowiedział.
Zastanawiałam się, czy wyjść potajemnie czy go nagrać na telefon... Oczywiście, że go nagram! Już miałam wyciągnąć telefon kiedy on na mnie spojrzał. O nie...
- Ooo! Hejka Elsi! Jok tom u cjebie? Jak sje uciekło z domu tjo potem ma się pjenkne życję!-powiedział przybliżając się do mnie.
- Emm.... śmierdzisz -powiedziałam próbując wyrwać się z jego uścisku.
- Oj tam snieżynko! Tjo jest nas najmniesy problem! -powiedział i zaczął całować mi szyję.
- FROST OGARNIJ SIĘ!-wrzasnęłam odsuwając się od niego.
- Njo pienkna! Nje odchodz!-zaczął za mną biec.
- Willow ratuj!-zacząłem biegać po całym domu.
Czarnowłosa zaczęła płakać ze śmiechu. Weź tu człowieku nie zwariuj!
Nagle Jack wszedł na krzesło i zaczął tańczyć makarenę. Ja chyba zwariuję! Niespodziewanie krzesło rozwaliło się a Jack spadł na mnie.
- No hej ślicznootko..-powiedział czarująco - Czy ten pan i pani są w sobie zakochani?...-zanucił.
On mnie przytulił a ja czułam się jak myszka otoczona przez węża Boe Dusiciela...Help. Me!
Moja kumpela w tym czasie ryczała ze śmiechu na podłodze. Ja nie wierzę w ludzkość.
      Niespodziewanie, ku mojego zdziwieniu do domu Will weszła Evilla...o matko... mam przekichane....


***********************************************
TA DAM!!!!! Czekam na hejty XDDD   No wiki, ciekawe czym nas zaskoczysz w next rozdziale XDDD HMM czekam na komentarze <3


Ps: pomysł z  Jackiem na krześle (i jego tańcem) i spadnięcie na El to pomysł Wiki XD

sobota, 16 stycznia 2016

ALAN RICKMAN/SEVERUS SNAPE NIE ZYJE /*


UWAGA UWAGA! MAM ŻAŁOBĘ! 

AKTOR GRAJĄCY SEVERUSA SNAPE'A ZMARŁ W CZWARTEK NA RAKA W WIEKU 69 LAT. (ja sie tego dowiedziałam w czwartek pół godziny po jego śmierci czyli o 14:30 )

ZAPALMY ZNICZE I ZAPALMY ROZDZKI! 

Rozdział 9. R U Crazy

[Jack]

Siema siema . Moze... Zacznę dalej co? Następnego dnia poszedłem do Pana Adgarra. Ta... Nudziło mi sie po prostu Okey? El nie ma... Juz... Nie wiem ile ale jest jakos bez niej jakos cicho...spokojnie...nie lubie spokoju. NIE lubie!
Podeszłym do Adgarra. Pech ze to jest moj pan. To jest Adgarr. Koniec kropka.

-Psze pana? -Spytałem. Oczywiście ze byłem przy nim nieśmiały! On mnie mógł zwolnić w 2 sekundy ! A tego to ja nie chce. Chce byc blisko Evilli. Doooobra... I El. Jak w ogóle gdzies sobie jeszcze sama żyje. Heh. Ona? Sama? Żyć? No chyba nie! Haha! Nigdy!
-Tak, Jack?-Odpowiedział pytaniem. Fajnie.
-Bo... Chciałem ...P-poprosić o dzien wolnego... Jak Pan sie zgodzi...-Wydusilem z siebie. Wy wiecie jakie to kuzwa było trudne? I zapewne jest możliwość ze zostanę zwolniony.... Szkoda ;-;
-O dzien wolnego, mówisz?-Spytał z poważna miną.
-Tak... Ale tylko jeden.-Zapewnilem go.
-NO... Skoro tak ładnie prosisz... Dobrze. Masz JEDEN dzien wolnego. -Uśmiechnął sie po czym poszedł znowu w swoją strone. Zapewne poszedł do parku. Co on tak do tego parku ! Hej... A moze trza go posledzic. Nie ! Jack debilu! Wtedy bedziesz juz na pewno zwolniony! A tego nie chcesz. Jestes idiota. KIM JESTES? Jestes idiota. KIM JESTES?! Jestes idiota. No. I tak ma byc! (XD)

***
To mamy sobie dzien wolny. Co by tu porobić. Moze... Pojadę na wycieczkę konna *,* tak! Dawno nie byłem na koniu.,.(nie byłeś na nim 2 dni. ._.) kocham mojego konia. Pobiegłem do stajni. Gdy Do niej wszedłem zobaczyłem mojego pięknego konia. Biało-szarego Rumaka. Ma na imie White. (Oryginalność xd) dosiadłem go i pogalopowalem z nim nad jezioro. Po drodze zacząłem sobie nucić kawałek piosenki "R U Crazy"

"Are you Crazy , ale you Crazy, ale you Crazy , are you crazy 
Must be STUPID if you Think that we can start again! 
Are you joking? Must be joking.
You ain't laughting I ain't smoking.
Must be Crazy if you Think that we can start again! "

" Yeah , i Dont need to cry no more! 
When you break my heart into twenty-four. 
I'll Pick up the pieces you left
If you think I'm coming back
Dont hold your breath! 

"I ain't your mister 
Couse I'm breaking up with ya
Shoulda hooked up with your sister
Go, now here's my middle finger! (😂)

"Yeah , I'm with my boys
hit the town!
Let's go see what kind of chick Knock me out.
Now I know That She wants me back
Nothing sounds more better than
"Hit the road Jack,Jack" 

"Don't call me mister.
Girl I've broken up with ya.
LOVE me now my name is bigger.
Girl I'm giving you the finger (fuck :3) "

Piosenka genialna nie? Wlasnie. Zajebista. Tak sobie ja śpiewałem az nagle widze kogo? Pana Adgarra z jakas łaska która nie jest jego żona. WTF. Kto . To. Jest.